Miłość nie ma granic…

Dusza to niematerialny byt człowieka, który stanowi o jego tożsamości, jego osobowość. W religii dusza jest nieśmiertelna. W różnych religiach dusza jest różnie rozumiana. W Talmudzie Żydowskim np. goje mają duszę tylko zwierzęcą. W chrześcijaństwie, a ściślej w katolicyzmie zwierzęta nie mają nieśmiertelnej duszy, nieśmiertelną duszę ma tylko człowiek. Tylko dusza człowieka po śmierci idzie do Nieba, czy czyśćca lub piekła. Zwierzę takiej duszy nie ma. oznacza to, że mylna jest wiara, że kiedyś w Niebie spotkamy naszego ukochanego kota czy psa. Nie spotkamy go. W Niebie będzie istniała tylko pamięć o naszym ukochanym zwierzaku. Tylko czy… dusza ma pamięć? Ten dylemat jest od dawna rozważany przez filozofów. Czy po śmierci w zaświatach spotkamy ukochaną nam osobę? Czy będziemy z nią szczęśliwi przez wieczność? Ja wierzę, że tak…

Ten problem bardzo ładnie podejmuje francusko-włoski film „Opera. Arie na Zaćmienie słońca”.

Film „Opera. Arie na Zaćmienie Słońca” zaczyna się zdjęciami strzałów i pokazaniem krwawej jatki. Potem akcja przenosi się w świat bajkowy. Przed wielkim budynkiem z napisem Hotel Hades stoi taksówka, w której czeka przewodnik Charon. Do budynku przychodzi Orfeusz, którego otacza tłum wielbicielek. W ślubnej sukni przyjeżdża Eurydyka. Idzie do Orfeusza. Pojawia się Szatan i strzela do Eurydyki. Ta pada w ramiona Szatana i ten ją uwozi do piekieł. Zrozpaczony Orfeusz wsiada do taksówki Charona i ten po wodzie wiezie go do Piekieł.. W taksówce Charona pojawia się mała dziewczynka Nadzieja i mówi mu „Uwierz!” Charon go wysadza i mówi mu, że wróci. Eurydyka w hotelu Hades czyli w Piekle staje w recepcji. Ważą jej duszę i mówią, że 333 – dusza z pogranicza anioła i człowieka. Dostaje własny pokój i znika. Orfeusz wkracza do Piekieł i szuka Eurydyki. Spotyka matkę i ojca i mówi im, że nie zdążył im tyle powiedzieć. Spotyka się z Szatanem. Ten poddaje go różnym próbom. Na końcu daje mu pistolet. Orfeusz strzela do siebie, ale to zwodnicza nadzieja, bo samobójca nie idzie do Nieba i nie spotka Eurydyki. Do Otchłani go nie przyjmują. Szatan każe mu śpiewać i mówi, że jak po zakończeniu będzie o Eurydyce pamiętał, to pozwoli mu ją zabrać do życia. Orfeusz śpiewa, odnosi sukces, ale, kiedy przychodzi do niego Eurydyka, nie pamięta jej. Eurydyka tonie i na wieki zostaje w Zaświatach. Akcja wraca do rzeczywistości. Znany śpiewak operowy Orfeusz ogląda zdjęcia swojej narzeczonej. Dowiadujemy się, że w dniu ślubu narzeczona jego Mimi została postrzelona w markecie i od kilkunastu lat leży w śpiączce w szpitalu. Orfeusz w tym czasie robi karierę i odwiedza codziennie narzeczoną i czyta jej Orfeusza Owidiusza. Teraz też chowa zdjęcia i bierze suknię ślubną, w której narzeczona została postrzelona i niesie do pralni. Idzie do szpitala. Personel go zna i jest mu życzliwy. Idzie do sali, gdzie leży Mimi od kilkunastu lat w śpiączce. Znowu jej czyta Owidiusza. Mimi umiera. Orfeusz wychodzi ze szpitala razem z ludźmi. Idzie na miasto. pokazana jest panorama miasta i rzeka. Rzeka płynie. Kamera zatrzymuje się na rzece. Pojawia się tytuł filmu : ” Opera. Arie na Zaćmienie Słońca.” Koniec.

Film „Opera. Arie na Zaćmienie Słońca” to melodramat i to klasyczny melodramat. Ludzie w kinie się spłakali. Zrobiony jednak w oryginalny i nietypowy sposób i ten sposób właśnie sprawił, że był nadzwyczaj wzruszający. Film oparty jest na starogreckiej legendzie o Orfeuszu i Eurydyce, ale to uwspółcześniona legenda i przeniesiona we współczesne czasy. Akcja filmu oparta jest na libretcie operetki Jana Offenbacha „Orfeusz w Piekle”. To melodramat muzyczny. W akcję wprost majstersztykowo wpisane są arie z oper, najwięcej Pucciniego i Verdiego. Są tak dobrane, że pięknie podkreślają akcję i przeżycia bohaterów, podkreślają głębię psychiczną bohaterów. I to one pięknie podkreślają miłość bohaterów i wzruszają widza, doprowadzają do łez. To wspaniały był pomysł. Na mnie oczywiście najbardziej zrobiło wrażenie, kiedy w ostatniej baśniowej scenie Eurydyka, która zobaczyła, że zostaje w piekle, bo ukochany Orfeusz śpiewał i o niej zapomniał, śpiewa pożegnalną arię Madame Butterfly, a potem rzuca się w głębinę wody, tonie i zamienia w chmarę motyli. To piękna i wzruszająca scena. Film dzieje się w scenerii baśniowej, ale wspaniale łączy świat baśniowy z realnym. Kiedy Eurydyka spada w głębinę i pojawiają się motyle, akcja sprytnie przenosi się w rzeczywistość. Widzimy Orfeusza, który wspomina zmarłą narzeczoną i… zabija motyla, który wleciał do mieszkania. Realna akcja wyjaśnia, o co chodzi. Świat baśniowy zazębia się sprytnie z realnym. Baśniowy Hotel Hades to szpital, w którym umiera Mimi. Bohaterowie z Piekieł to personel szpitala. Nadzieja to dziewczynka, którą poznał w szpitalu. Eurydyka w Piekle występuje w sukni ślubne, w realnym świecie bohater taką suknię, w której zginęła jego narzeczona , niesie do pralni. Film doskonale operuje symbolem. Symbol doskonale podkreśla miłość Orfeusza. Ostatni najpiękniejszy symbol to zdjęcia rzeki. Na niej się akcja zatrzymuje. Rzeka to Styks, wody przez które przewozi Charon do wieczności. To połączenie życia z wiecznością. Film poszukuje odpowiedzi na pytanie, czy… dusza ma pamięć. Czy kiedyś w zaświatach spotkamy ukochaną osobę? I z tym pytaniem film pozostawia widza. I to jest najpiękniejsze credo filmu, które wyciska łzy. Film polecam każdemu. Każdego wzruszy. Piękna podróż z mitem greckim i… miłością.

Kiedyś oglądałam taki polski piękny film pt. „Jeśli się odnajdziemy”. Miłość jest uczuciem wyższym odznaczającym się wyrazem empatii i przywiązania do drugiej osoby. Zwykło się mówić, że jak ktoś kocha, to na zawsze, do grobowej deski. Są nawet słowa przysięgi małżeńskiej: „Dopóki śmierć nas nie rozłączy…” Choć ja uważam, że religii katolickiej te słowa są nieadekwatne. Prawdziwa miłość jest bowiem po wieczność! Miłość jest bowiem przymiotem duszy, a dusza w najpiękniejszej religii, religii katolickiej nie umiera wraz z ciałem materialnym. Dusza trwa wiecznie i… miłość trwa wiecznie. Oczywiście sprawą dyskusji jest, czy jak po śmierci doznamy wiecznego zbawienia, to czy w tych cudownościach w Niebie będziemy w stanie pamiętać, o tak przyziemnym uczuciu jak ziemska miłość i o osobie, która najdroższa w życiu doczesnym. Jak spotka nas wieczne potępienie, to, wiadomo! Za karę nie będziemy oglądać i pamiętać o Bogu i o… ukochanej osobie. To proste jak budowa cepa! Ja jednak uważam, że w Niebie jak nas spotka wieczna nagroda, to przede wszystkim odnajdziemy tam ukochaną nam osobę. Czy jestem katolickim ciemnogrodem?

Dlatego wiara jest ważna, a ludziom wierzącym żyje się lżej, są szczęśliwsi. Wierzą, że w Wieczności dusza odnajdzie swoją miłość. Ateista i agnostyk, zwłaszcza agnostyk nie wierzy nic. Dla niego życie się kończy wraz ze śmiercią mózgu, a potem… zjedzą nas robaki. Dla nich liczy się miłość tu na ziemi, tylko tu widzi ukochaną osobę, gdy na wieki zamknie oczy i ukochanej już nigdy nie zobaczy. To ciężkie przeżycie!!!

Ja kocham mojego najdroższego męża , że nie potrafię tego wyrazić i nie wyobrażam sobie, że ta miłość kiedyś się skończy. Wierzę, że kiedyś tam w zaświatach się odnajdziemy… I wierzę, że… On wierzy!!!

Rating: 5.0/5. From 1 vote.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *