Dzisiaj coraz częściej powstaje dylemat: „być czy mieć”. Szczególnie dochodzi on do głosu, kiedy pandemia covid 19 szaleje, a rządy coraz bardziej ograniczają gospodarkę wprowadzając całkowity lockdown. Polski premier powiedział, że jeśli obecne ograniczenia nie pomogą, to w Polsce będzie narodowa kwarantanna. Co to jest ta narodowa kwarantanna i dlaczego to słowo jest takie złowróżbne? To po prostu zamknięcie społeczeństwa w domach i zamrożenie gospodarki. Pesymiści już się boją, że grozi nam kryzys gospodarczy na niewyobrażalną skalę, że ludzie z rozpaczy będą skakać z okiem, bo potracą oszczędności całego życia i swoje zabezpieczenia na starość. Kiedy wyraziłam swój sceptycyzm, koleżanka powiedziała mi hiobową wieść: Inaczej powiesz jak ci renta nie wpłynie na konto! Obecna sytuacja uruchomiła odwieczny dylemat: Być czy mieć? O tym opowiada angielski film „Gniazdo”.
Bohaterem filmu „Gniazdo” jest Rory O’ Hara, nowojorski makler giełdowy, bardzo zdolny, który na giełdzie zarobił 1 mln dolarów. Ma on wszystko, co jest potrzebne do szczęścia. Kochającą żonę, dzieci, syna Bena i córkę żony z pierwszego małżeństwa, Samanthę, mają bogaty apartament w Nowym Jorku, żona nie pracuje, tylko realizuje swoją pasję, uwielbia konie. Film zaczyna się, kiedy do Roriego dzwoni jego dawny szef z Londynu i proponuje mu pracę i zarobienie dużo pieniędzy, musi tylko wrócić do Anglii. Rory się zgadza. Kupuje olbrzymi stary pałac w Anglii i rodzina się przeprowadza. Zadowoleni z życia robią sobie selfie na tle nowego domu. Dzieci zapisują do prywatnej szkoły, a żonie Rory kupuje konia. Zaczynają żyć ponad stan i wydawać pieniądze. Spotykają się z wielkim towarzystwem w Londynie, w którym Rory bryluje. Tymczasem szczęście i… pieniądze się kończą. Koń zdycha, dzieci mają kłopoty w szkole, dziesięcioletni Ben zaczyna się moczyć w łóżku, córka Samanta się buntuje i pod nieobecność rodziców urządza w pałacu imprezy z alkoholem i dragami. Interesy Roriego nie wypalają, zaczyna brakować pieniędzy na utrzymanie wielkiego domu. Żona Ally zaczyna w tajemnicy przed mężem pracować na farmie u chłopa wynosząc gnój z obory. Finałową sceną jest przyjęcie w wielkim świecie, na którym Rory bryluje i chce się pokazać z lepszej strony, przyjęcie jest przerywane migawkami z imprezy, którą córka urządziła w domu bo chata wolna. Legendę o wielkości Roriego przerywa jego żona, która śmiejąc się mówi, że nic w jego przemowie nie jest prawdą, że są goli, a ona dorabia na farmie czyszcząc oborę, by zarobić na czynsz i… wychodzi. Po przyjęciu okazuje się, że Rory wywarł na kontrahentach złe wrażenie i nie chcą z nim pracować, a z jego kolegą. Rory zostaje z niczym. Wsiada do taksówki i zaczyna się zwierzać taksówkarzowi, że jest zmęczony, bo ciężko pracował, udawał bogacza. Stracił wszystkie pieniądze. Taksówkarz dowiadując się, że nie ma pieniędzy wysadza go z samochodu. Rory idzie piechotą kilka kilometrów do domu. jego żona wraca sama. Córka także budzi się ze snu o bogactwie, alkohol jej zaszkodził i wymiotuje. Ostatnią sceną jest, jak cała rodzina siedzi rano przy skromnym śniadaniu. Wchodzi Rory i mówi, że to rzeczywiście nie był dobry pomysł zamieszkanie w tak dużym domu, przeprowadzą się do mieszkania w Londynie i… już ma nowy pomysł na zarobienie pieniędzy. Wszyscy jedzą śniadanie i film się kończy. Czarna plansza i pytanie: Czy bohater nauczył się, co jest w życiu najważniejsze?
Film mi się podobał. Jest dobrze zrobiony, dobrze zagrany i dobrze go się ogląda. To film obyczajowy z elementem psychologicznym. Nie jest to jednak tzw. flegma angielska lub flaki z olejem, co jest wadą wielu filmów obyczajowych. Film potrafi zainteresować wartką akcją i oglądając poprzednią scenę z zainteresowaniem czeka się na następną. Film operuje symboliką, które symbolizują odczucia psychiczne bohaterów. Na mnie szczególne wrażenie zrobiły trzy sceny. Pierwsza kiedy rodzina robi sobie selfie na tle nowego domu, starego, zabytkowego pałacu. Druga to kiedy bohater idzie do dawno nie widzianej matki, której nie miał czasu odwiedzić, bo robił pieniądze. Mówi jej, że ma rodzinę, pokazuje selfie rodziny na tle pałacu i zaprasza ją do siebie. Do bohatera zaczyna docierać powoli, że nie pieniądze są najważniejszą wartością w życiu. Ostatnia scena symboliczna to na końcu kiedy Ally rozpaczliwie odkupuje pochowanego konia i przytula się do niego. Scena wyraźnie mówi, że najważniejsza w życiu jest miłość i pochowany koń symbolizuje, że ją straciła. Czy patchworki porozdzieranej rodziny da się posklejać? I jeszcze jeden wątek symbolizuje film. Główni bohaterowie noszą nazwisko O’ Hara. To celowe nawiązanie do powieści o ukochaniu ziemi ” Przeminęło z wiatrem”. Bohater filmu Rory O’ Hara podobnie jak właściciel Tary Gerald O’ Hara tęskni do posiadania własnego domu i realizuje swoje marzenia, tytułowego gniazda. Czy warto poświęcić życie, by mieć wymarzony pałac i pozycję w wielkim świecie?
Moja mama, która jest kobietą starej daty i jej dzieciństwo przypadło na lata pięćdziesiąte, często mówi, że tamte czasy, czasy komuny były lepsze niż czasy dzisiejsze. Było biednie, ludzie nic nie mieli, w sklepach były tylko puste półki i kolejki, ale… ludzie byli lepsi. Cieszyli się, że przeżyli wojnę, chcieli się cieszyć odzyskanym życiem. Były zabawy na rynku, było wspólne oglądanie w domu telewizji, gdy w kamienicy był jeden telewizor. Ludzie byli dla siebie życzliwi. Zmiana ustroju, wprowadzenie kapitalizmu i spowodowanie, że ludzie poczuli smak pieniądza spowodowały wyścig szczurów. Ludzie gonią za majątkiem, nie mają czasu nie tylko na spotkania towarzyskie, ale także dla rodziny. Dzieci albo się bawią pod strażą ochroniarzy na strzeżonych osiedlach albo w domach grają na komputerach. Nie mają dzieciństwa, nie mają rodziców, którzy wracają z pracy do domu wieczorem, gdy już śpią. Co mnie szczególnie powoduje, że otwiera mi się scyzoryk w kieszeni, to… powstanie dziwnych zwyczajów nie wpuszczania znajomych do domu. Sąsiedzi w moje klatce mają dzieci. Otóż gdy do dzieci przychodzą koledzy czy koleżanki, nie wpuszcza się ich do domu. Bawią się na klatce schodowej… Pogoń za pieniądzem i zdobycie pieniędzy spowodowały, że… ludzie boją się złodziei. Wyścig szczurów i strach przed utratą majątków czy to daje optymistyczne wizje na rozwój społeczeństwa?
Tymczasem największa wartość w życiu to rodzina, to wypowiadane słowo: Kocham do bliskich. Jak ważne jest to słowo kocham, niech świadczy to, jak bardzo są sfrustrowani, niepełni swojej wartości, często ocierający się nawet o schizofrenię, ludzie którzy nigdy nie słyszeli słowa kocham. Nie mieli nikogo, kto im mówił kocham i komu oni mówili kocham. Ekonomiści nas ostrzegają, że całkowity lockdown spowoduje niewyobrażalny kryzys gospodarczy,jakiego nie było od… 1929r, że ludzie będą skakać z okiem, bo stracą oszczędności całego życia.
A może ta pandemia jest nam potrzebna? Może ludzie powinni stracić pieniądze, by zrozumieć, co jest najważniejsze w życiu? Ja myślę, że koronawirus spowoduje, że ludzie staną się lepsi, że znowu będą empatyczni i szczęśliwi, cieszący się małymi rzeczami jak po II Wojnie Światowej. Że znowu zrozumieją słowo: Kocham. Że ono znowu będzie miało znaczenie. Czy jestem naiwna? Jak myślicie? Ja uważam, że Bóg wie co robi, kiedy nas doświadcza. Doświadczenia życiowe nas wzbogacają! Kocham…
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.