Oblicza smoleńskiej tragedii

10 kwietnia wszyscy przeżyliśmy ogromny szok. Część z Nas szczerze płakała, inni udawali, że jest im przykro, reszta cieszyła się z śmierci niewygodnych ludzi. Żałoba narodowa a także sprawa pochówku na Wawelu i nastroje w mediach po tragedii pokazały wiele prawd o naszym społeczeństwie.

lech-maria-naczynscy

Śmierć niepokornych

W tragedii pod Smoleńskiem zginęło wielu znienawidzonych przez masy społeczeństwa i media ludzi. Postaram się przedstawić tych najbardziej niewygodnych i sponiewieranych przez PRL i III RP. Po pierwsze pod Smoleńskiem zginął najbardziej wyśmiewany prezydent Polski-Lech Kaczyński, nazywany chamem, kartoflem, kurduplem. Z obrzydzeniem oglądałem żałobne nuty o Kaczyńskich w TVN 24, pełne obłudy i hipokryzji. Przez całą prezydenturę w głównych mainstreamowych mediach Lech Kaczyński był odsądzany od czci i wiary. Rzeczowa krytyka była zastępowana wyszydzaniem niedoskonałości fizycznych, takich jak wzrost, pomyłki językowe, czy nie zawsze idealnie zadbana garderoba. Jest to o tyle podłe, że brylowały w tym media i tworzyły z tych szyderstw pożywkę dla kultury popularnej. Prym wiodły i wiodą „Szkło kontaktowe”, a także programy Szymona Majewskiego czy Jakuba Wojewódzkiego (Kubą był do 18-tki, skończmy z tą dziecinadą w przypadku tego podstarzałego gwiazdora). Co do politycznych poczynań Lecha Kaczyńskiego, które nie były wolne od pomyłek mniej było medialnej uwagi. Zawsze chodziło o to, żeby wyśmiać i sponiewierać. Śmiano się także z Marii Kaczyńskiej, a to, że nie ma obycia, a to, że wsiada do samolotu z foliową siatką. Nie muszą się już martwić jej prześmiewcy, do żadnego samolotu Pani Maria nie wsiądzie. Żeby oddać sprawiedliwość, z Pani Prezydentowej śmiał się także Tadeusz Rydzyk. Do tej pory nie przeprosił za nazwanie jej czarownicą. Nie tylko on nie przeprosił. Milczy Sikorski – „Były Prezydent Lech Kaczyński”, Komorowski – „Jaka wizyta taki zamach”, Palikot – „Uważam Lecha Kaczyńskiego za chama”. Siedzi cicho też wielu dziennikarzy i tak zwanych publicystów, których ślinianki w okresie żałoby pracowały i już plują jadem na cały pisowski obóz. Mam tu na myśli Kuczyńskiego, który nie musi już na swym blogu odliczać czasu do końca prezydentury Lecha Kaczyńskiego, Wołek już szykuje medialne wsparcie dla jedynie słusznej partii w wyborach prezydenckich czyli PO. Janina Paradowska jak zawsze w formie do atakowania Pis-u. Oprócz tego wielu Chwedoruków, Markowskich, Flisów, wielkich ekspertów od politologii, którzy zawsze doceniają polityczny zmysł Jarosława Kaczyńskiego, podkreślając, że nie jest człowiekiem ich bajki. Zatem kto jest w ich bajce? Niech otwarcie powiedzą, jaką partię popierają, a nie bawią się w ponadpartyjnych mędrców, cały czas strasząc scenariuszami kampanii prezydenckiej, która ma być ponoć oparta na graniu trumnami ofiar smoleńskiej katastrofy. Pod Smoleńskiem zginęła legenda opozycji solidarnościowej Anna Walentynowicz. W PRL-u wyszydzana, szykanowana przez agentów bezpieki, wykazała się odwagą i ryzykując życie podjęła walkę z reżimem. To między innymi dzięki niej mieliśmy Sierpień 80. W wolnej Polsce kobieta ta znalazła się w ciężkiej sytuacji finansowej, brakowało jej pieniędzy na leki i czynsz. W tym czasie bohaterowie Okrągłego Stołu tacy jak Czesław Kiszczak cieszyli się wysokimi emeryturami, mając jednocześnie legitymację od Adama Michnika na bycie autorytetami moralnymi. Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” nazywał ich „ludźmi honoru”. Anna Walentynowicz była po 90-tym roku krytykiem porozumień okrągłostołowych i kompromisowej polityki Lecha Wałęsy wobec postkomunistów. Naraziło ją to na wiele szyderstw i przykrych sytuacji. Na pewno taka poniewierka jaka spotkała ją w wolnej Polsce zradykalizowała jej poglądy, przez co naraziła się mainstreamowi. W mediach starano się zrobić z niej wariatkę, zapominając jak wiele wycierpiała i jak mało dostała od III RP. No ale już jej nie ma, nie będzie podważać legendy Wałęsy i autorytetu „ludzi honoru”. W katastrofie zginął także niewygodny prezes IPN-u, Janusz Kurtyka. Naraził się tym, że z jego instytucji wyszły prace naukowe podważające nieskazitelność Lecha Wałęsy, stawiające tezy, że były prezydent mógł być agentem o pseudonimie „Bolek”. Kurtyka był przez to atakowany za zamach na legendę. Lis nazwał IPN Kurtyki „Instytutem Podżegania Narodowego”. Panie Tomaszu, spokojnie, Janusza Kurtyki nie ma, następca zadba o to, by IPN nie zagroził autorytetom Okrągłego Stołu. Inna sprawa, że IPN Kurtyki prowadził śledztwa przeciwko Jaruzelskiemu z racji zbrodni okresu Stanu Wojennego. To też nie podobało się wielu publicystom, często gloryfikującym generała. Paradoksem III RP jest to, że pluto na Lecha Kaczyńskiego, a zawsze broniono gen. Jaruzelskiego. Ot, taki specyficzny kraj.

Patrioci

Do Smoleńska leciało też wielu patriotów, przede wszystkim prezydent Kaczorowski, którego postać moim zdaniem jest symboliczna. Reprezentował on tę opcję polskiej myśli niepodległościowej, która nie uznawała władz PRL-u za władze polskie. Dlatego emigracja tworzyła rząd, który wyrażał wartości prawdziwych patriotów. Postawa polskiej emigracji w Londynie była szlachetna w przeciwieństwie do władz polskich w PRL-u. Pierwsi sekretarze i premierzy PRL-u byli zdrajcami na służbie u Sowietów. Ci wykonawcy poleceń Moskwy ramię w ramię ukrywali także prawdę o ludobójstwie popełnionym na polskich oficerach w Katyniu. Feralnym samolotem leciało też wielu posłów, którzy chcieli złożyć hołd pomordowanym polskim patriotom. Dla niektórych była to też sprawa osobistej historii rodzinnej. Taką osobą była Aleksandra Natalli-Świat. Jak się niedawno okazało leciała do Katynia uczcić pamięć swego dziadka, który został tam zamordowany 70 lat wcześniej. Pani posłanka pochodziła z rodziny o silnych uczuciach patriotycznych, która wycierpiała wiele złego od sowieckiego okupanta. Sama kontynuowała tradycje rodzinne sprzeciwiając się PRL-owi jako działaczka Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Była patriotką, kompetentną ekonomistką. Ludzie tacy jak ona powinni Nas reprezentować w Sejmie. Będzie bardzo ciężko ją zastąpić.

Medialna hipokryzja

W okresie żałoby narodowej najbardziej irytujące były komentarze medialne w TVN i TVN24. Stacja ta od lat sympatyzuje z Platformą Obywatelską, natomiast nie szczędzi krytyki PiS-owi. Jej gwiazdy takie jak Wojewódzki czy Majewski pozwalały sobie często na kpiny z polityków PiS-u. Nagle po katastrofie w Smoleńsku zaczęto Lecha Kaczyńskiego u Waltera traktować inaczej. Pokazano go jako dobrego męża i ojca, patriotę, opozycjonistę. Parę prezydencką przedstawiano jako wspaniałe kochające się małżeństwo. Puszczano filmy z prezydentem przytulającym wnuczkę. Żaden z dziennikarzy niestety nie powiedział „przepraszam”.

Wawel nie dla Wajdy

Najwięcej kontrowersji wzbudziła jednak kwestia pochówku pary prezydenckiej na Wawelu. Jeśli chodzi o implikacje historyczne była ona uzasadniona. Lech Kaczyński zginął, chcąc walczyć z kłamstwem katyńskim. W sensie społecznym jest ona również uzasadniona, ponieważ Wawel jest miejscem świętym narodu polskiego. Od dawna nie odbywały się tam uroczystości pogrzebowe, zatem tragiczna śmierć prezydenta w drodze do Katynia, znaczenie również symboliczne, zasługuje na uwagę potomnych. W pewien sposób ożywia Wawel. Uważam, że kwestia pochówku pary prezydenckiej na Wawelu może być komentowana i krytykowana, tak było i w przeszłości, gdy naród dzielił się podczas pochówku Marszałka Piłsudskiego, który nawiasem mówiąc również miał medialne „wpadki”. W okresie żałoby narodowej karygodne było jednak zachowanie byłego polityka Unii Demokratycznej, szerzej znanego z pracy reżyserskiej, Andrzeja Wajdy. Przy całym szacunku dla dorobku tej gwiazdy kina lat 70-tych, Pan Wajda przesadził. Jego sprzeciw wobec pochówku w okresie żałoby był nie na miejscu, podobnie jak jego skargi na tę decyzję w zachodniej prasie. Dzisiejsze jego sugestie o tym, jakoby Lech Kaczyński sugerował lądowanie w Smoleńsku pachnie czystą insynuacją i ma na celu wywołanie „wojny polsko-polskiej”. Zastanawiające jest to, że gdy chowano na Skałce Miłosza, który nazywał Polskę „odbytnicą świata”, Wajda prosił o zaniechanie protestów w okresie żałoby. Cóż za hipokryzja Panie Senatorze.

Gdzie był bóg?

Przy okazji tak wielkiej tragedii, do głosu musiała dojść metafizyczna strona tragedii. Ludzie jednak zadziałali wbrew zdrowemu rozsądkowi i zamiast katastrofę wziąć jako kolejny dowód na nieistnienie boga, popędzili tłumnie do świątyń. Dzięki temu Kościół miał kolejne 5 minut dla siebie. Niektórzy tłumaczyli katastrofę stwierdzeniami typu: „bóg tak chciał”. Jest to niezwykle denerwujące i szkodliwe zdanie. Jaki bowiem miłosierny bóg zabija wartościowych ludzi i skazuje ich na przedwczesną śmierć? W tym momencie nasuwa się jedynie zdanie Konrada z III części Dziadów, że ten ów katolicki bóg „nie ojcem świata, ale carem”. W obliczu tej tragedii, która miała miejsce nieopodal Katynia, słowa wieszcza są najlepszym komentarzem. Prawda jest taka, że żadne nadprzyrodzone siły nie miały wpływu na lot Tupolewa. Zawiniła pogoda, maszyna lub człowiek. Co po katastrofie? Najważniejsze jest wyjaśnienie przyczyn katastrofy, tak by Rydzyk nie spekulował zamachu, by nie karmiono Nas teoriami spiskowymi, a także by nie szkalowano pamięci byłego Prezydenta oskarżając go o wywieranie nacisku na pilota. To jest zadanie dla prokuratorów. Ja osobiście nie wyznaje żadnych teorii spiskowych, a jeśli mam napisać w kontrze dla metafizycznych katolików swoją nadprzyrodzoną wersję wydarzeń to powiem tak: Prezydenta Kaczyńskiego i polską elitę lecącą oddać hołd Polakom pomordowanym w Katyniu zabiła nienawiść, nienawiść polskich serc.

Rating: 3.6/5. From 23 votes.
Please wait...

3 komentarze do “Oblicza smoleńskiej tragedii”

  1. Gdzie był Bóg?

    Bóg dał człowiekowi wybór. A ludzie oceniając decyzję innych ludzi szukają dowodów na Jego istnienie lub nieobecność. Paradoks. Lecz prawdą jest, że przyczyną tej katastrofy mogła być ludzka nienawiść.

    Bóg tak nie chciał. Na razie jeszcze cierpliwie patrzy na ludzką głupotę i zło. Tyle sprostowania.

    Reszta artykułu w dużej mierze potwierdza to, co już wiem. Dziękuję za ten niezależny głos.

  2. To co sie stalo tego dnia to wynik nienawisci i pogardy dla czlowieka.

    Rany Katynia II nie zabliznia sie nigdy… dopuki nie zwalczy sie jego przyczyny.

  3. o ludzka naiwnosci, 3 lata pan krzys czeka by KTOS wyjasnil mu katastrofe smolenska. Bedzes pan czekal jeszcze dluuuugooo. gratuluje toku myslenia a w zasadzie jego braku. Lenistwo intelektualne i zwykla glupota az bije w oczy. Z takimi to w ogole szkoda polemizowac bo worka na rozum nie posiadaja. Tacy to dalej beda filozofowac – nawet wtedy gdy wrog zajmie Warszawe i nawet wtedy powiedza ze to tylko „spiskowa teoria”. Gratuluje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *