Czas żałoby narodowej po katastrofie pod Smoleńskiem, był nie tylko czasem zadumy i manifestacji patriotyzmu, lecz także początkiem kampanii wyborczej. Zaczynała się ona zarówno w mediach jak i na posadzkach kościołów, gdzie trwały uroczystości żałobne.
W tych ciężkich dniach zarzucano wielu środowiskom związanym z nieżyjącym prezydentem, że chcą one na siłę pokazywać, kto jest większym i bardziej prawdziwym patriotą. Nie zauważono jednak udziału katolicyzmu w całej tej tragedii a także przedwyborczej promocji Marszałka Komorowskiego, który z kolei chciał pokazać katolickiemu narodowi jak bardzo jest wierzący. Na wszystkich uroczystościach ostentacyjnie modlił się i przyjmował komunię. Nie byłoby nic w tym zdrożnego, taki kraj, ludzie są wierzący, mają prawa wierzyć w gusła. Jednak zachowanie kandydata PO na prezydenta wydaje się nieszczere i pełne hipokryzji. Sam wielokrotnie wygłaszał bowiem poglądy, które są w całkowitej sprzeczności z nauczaniem Kościoła w kwestiach obyczajowych. Mam tu na myśli przede wszystkim sprawę in vitro. Osobiście nie mam nic przeciwko tej metodzie zapładniania spragnionych macierzyństwa kobiet, byle by nie płacono na to z moich podatków.
Zdanie Kościoła Katolickiego jest jednak rygorystyczne i uważa taki sposób poczęcia za grzech. Zatem każdy uważający się za wiernego tej konkretnej instytucji powinien zasadom i wartościom w niej panującym bezwzględnie się podporządkować. Wiara katolicka wymusza bowiem na wiernych posłuch w takowych kwestiach. Każdy katolik winien być wierny zasadom, które formułuje jego przewodnik duchowy, czyli ksiądz. Najważniejszą rolę pełni rzecz jasna papież, który w kwestii in vitro ma podejście skrajnie sprzeczne w stosunku do poglądów Bronisława Komorowskiego. Powstają zatem pytania: czy marszałek sejmu chodzi do Kościoła na pokaz i czy może przystępować do komunii świętej skoro głosi „grzeszne” poglądy niezgodne z nauczaniem instytucji w której murach klęka do sakramentu? Sam nie jestem teologiem, natomiast przytoczę wypowiedzi przewodników duchowych katolików, czyli księży. Na początek przytoczę opinię Kardynała Stanisława Nagy’ego z Krakowa, profesora teologii fundamentalnej: „- Jeżeli jest to osoba publiczna, która wypowiada się w sprawach moralnych w sposób sprzeczny z nauką Kościoła, to teoretycznie nie powinna przyjmować Komunii Świętej. Problemem jest jednak to, czy przed przyjęciem Eucharystii nie nawróciła się, nie przystąpiła do Sakramentu Pojednania, nie odwołała swoich poglądów. Jeżeli jednak tego nie zrobiła, nie powinna przystępować do tego sakramentu. Hierarcha dodał, że jeśli poglądy niezgodne z nauką Kościoła były głoszone publicznie, to także publicznie powinny zostać odwołane. – Jeśli tak się nie stało, to kapłan znający poglądy tego człowieka może nawet odmówić mu udzielenia Komunii Świętej” Z kolei Dariusz Kowalczyk, salezjanin ma takie zdanie: „Pan Komorowski jest katolikiem. Nie wiem, jak marszałek Komorowski godzi polityczne poparcie dla in vitro z byciem katolikiem. Być może wyznaje pogląd, ze katolik-polityk nie może do końca prezentować poglądów katolickich, gdyż jest politykiem nie tylko dla katolików. Trzeba tez zauważyć, ze obecnie w Polsce można robić prawie wszystko na polu biotechnologii, gdyż brak odpowiednich regulacji prawnych. Robi się tez in vitro. Politycy powinni te sferę prawnie uregulować. Polityk-katolik może zakładać, ze ustawy całkowicie zgodnej z nauczaniem katolickim nie da się przeprowadzić, a wiec trzeba zgodzić się na jakieś rozwiązania pośrednie, które i tak będą lepsze od tego, co jest teraz, a teraz jest – można powiedzieć – wolna amerykanka. Sam chętnie bym usłyszał jakieś wyjaśnienie w tej kwestii od pana Komorowskiego.”
No właśnie, ja również bym chętnie usłyszał wyjaśnienie Marszałka Komorowskiego. Czemu jest za In vitro, czemu chodzi do kościoła, którego wartości mu nie odpowiadają i czy wyspowiadał się i postanowił poprawę w kontekście swych „grzesznych” poglądów? Warto by poznać argumentację tego polityka PO już niebawem, gdyż jest wielce prawdopodobne, że będzie on niebawem prezydentem i narodowi należą się wyjaśnienia, czy jest za, czy przeciw dogmatom kościelnym. Nikt chyba nie chce bowiem kolejnego prezydenta, który jest „za, a nawet przeciw”. Ksiądz profesor Józef Krukowski z KUL ma w tej kwestii zdanie następujące: „Jeśli tak się dzieje, władza kościelna po ojcowsku najpierw w cztery oczy powinna upomnieć takiego człowieka, powiedzieć mu, że źle robi. Gdyby to nie skutkowało, powinien nastąpić kolejny krok – upomnienie publiczne. Jeśli nawet to nie pomoże, biskup ma prawo udzielić takiemu człowiekowi kary ekskomuniki.” Zatem Bronisław Komorowski jest w kropce. Oczywiście jest to sytuacja niezręczna dla niego tylko w oczach katolików, którzy na poważnie traktują zasady swej wiary. Rzesze hipokrytów współżyjących przed ślubem kościelnym, jedzących hamburgery w piątki, imprezujących w Wielki Post, stosujących antykoncepcję farmakologiczną uzna Pana Marszałka za „swojaka”, który jest taki jak oni, którzy traktują religię jak supermarket, z którego biorą to co miłe i przyjemne, a porzucają w nim to co ciężkie i wymagające wysiłku. Ateiści może i puszczą mu to płazem, choć na pewno po cichu wyszydzą jego zachowania, interpretując je jako umizgi wobec kleru. Uroczystości kościelne stają się nie po raz pierwszy zresztą ośrodkiem kampanii wyborczej, tak by ciemnym katolikom z Polski pokazać, kto jest bardziej święty, kto miał ładniejszy garnitur na mszy, kto głośniej nuci „Boże coś Polskę”. Poprzednio taki przypadek mieliśmy podczas ostatniej kampanii prezydenckiej, gdy nawrócił się Donald Tusk i po wielu latach małżeństwa po ślubie cywilnym zdecydował się na ślub kościelny. Wydaje się, że dziś manifestowanie wiary też będzie miało wpływ na zachowania Polaków przy urnach. Powstaje pytanie czy rację będzie miał klasyk i czy ciemny lud to kupi?
Socjolog, pasjonat fotografii
Może klęczał przez swoją sławną kontuzję kolana, a komunię święta pomylił z wieczorną paczką chrupków 😉