Film "The Palace" Polański, Skolimowski

Koniec Świata?

Kiedyś w polskim serialu „Dom” był dozorca Popiołek, którego grał Wacław Kowalski. Powiedzonka, jakie w tym serialu miał Wacław Kowalski przeszły do historii polskiej kinematografii i do języka potocznego. Są do dziś cytowane. Mnie najlepiej podobało się powiedzenie z jednego odcinka: To i towarzysza tu mamy? Dziś można to powiedzenie sparafrazować i powiedzieć: To i elity tu mamy? A jakie mamy elity? Każdy widzi! W ogóle czy dzisiaj ludzie, którzy stoją na świeczniku i każą się górnolotnie nazywać elitami, to rzeczywiście są tymi, co stoją na przodzie społeczeństwa, do których społeczeństwo ma aspirować? No, właśnie, kogo mamy nazywać elitą?

Na to pytanie stara się odpowiedzieć film Romana Polańskiego pt. „The Palace”

Akcja filmu „The Palace” toczy się w Noc Sylwestrową 1999 – 2000r. Tytułowym bohaterem jest luksusowy hotel w górach w Szwajcarii o nazwie Palace, a akcja toczy się wokół organizowania milenijnego balu sylwestrowego i podczas tego balu. Film zaczyna się, jak właściciel hotelu przemawia do personelu, jak mają zorganizować bal. Mówi, że żadnych przepowiedni o końcu świata, wszyscy mają się dobrze bawić, ma być kawior i fajerwerki o północy. Potem wszyscy rozchodzą się do pracy. W hallu hotelu ustawiona została wielka cyfra 2000. Zjeżdżają się goście. Gośćmi są przedstawiciele najbogatszych elit Ameryki i arystokracji z Europy. Jest znana aktorka, która jest w związku z przyjaciółką i z nią przyjeżdża. Jest znany chirurg plastyczny, który przyjechał razem z chorą na alzheimera żoną. Jest amerykański biznesmen, który ma się spotkać tu z przedstawicielem banku. Są gangsterzy, którzy czekają na ambasadora rosyjskiego. Przyjechał wiekowy milioner z młodą dopiero co poślubioną żoną. Jest podstarzała markiza, która ma hopla na punkcie swojego psa. Milioner Dallas sprowadza dla młodej żony pingwina jako niespodziankę dla niej z okazji ich rocznicy ślubu, bo zachwyciła się pingwinem na ślubie. Przyjęcie rocznicowe. Po przyjęciu małżonkowie się kochają i… milioner schodzi w trakcie. Młoda żona mówi do właściciela hotelu, by nie ujawniał jego śmierci do północy, bo nic nie odziedziczy. Milionera Crusha odnajduje syn, który jest owocem romansu milionera z Czeszką z Budziejowic. Syn przyjeżdża z żoną i dwiema córeczkami, bliźniaczkami. Crush się nie przyznaje. Markiza wzywa lekarza chirurga plastycznego do chorego psa, ten stwierdza, że pies ma robaki,bo markiza karmi psa kawiorem. Markiza po północy umawia się z polskim hydraulikiem, który przychodzi do jej pokoju zainstalować zielony dywanik. Bal Sylwestrowy. Goście się wesoło bawią i załatwiają interesy. Do Crusha przyjeżdża przedstawiciel banku i Chrush namawia go do oszustwa. Pan Tell się dobrze bawi z Rosjankami, które przyjechały z ambasadorem rosyjskim. Ambasador razem z gangsterami dzielą się w skarbcu pieniędzmi. Gangsterzy wychodzą ze skarbca, a drzwi nieopatrznie się zatrzaskują zamykając ambasadora w środku. Crush na widok syna dostaje zawału i zostaje odwieziony do szpitala. północ. Pokaz sztucznych ogni, na pierwszym planie trup milionera Dallasa na wózku inwalidzkim. Po zakończonym balu polski hydraulik puka do pokoju markizy, ta mu otwiera i wpuszcza go. Pracownik banku Tell wychodzi z hotelu pijany ciągnąc za sobą rogi jelenia i mówi: to najlepszy bal na jakim byłem!. Potem spojrzenie na pustą salę balową i bałagan na niej. W tym bałaganie na środku… pies bzyka pingwina. Pojawia się tytuł: „The Palace”. Koniec.

Film „The Palace” to komedia i to bardzo dobra komedia absurdu. Ja się śmiałam aż mnie brzuch bolał. To nie jest skomplikowany intelektualnie film, choć miejscami ma wiele wątków zmuszających do myślenia, a miejscami jest to tzw. gorzki śmiech. To bardzo dobra komedia akurat na czas przed Sylwestrem, tzw. komedia sylwestrowa, bo w te ostatnie dni roku człowiek naprawdę się na niej dobrze ubawi i zapomni o zmartwieniach całego roku. Akcja filmu dzieje się w jednym pomieszczeniu, film jest statyczny, praktycznie bohaterem jest tu tytułowy luksusowy hotel w górach. Choć niektórzy mogą uznać film za przegadany, dowcip jest przeważnie słowny, to film ma też akcję i nie jest nudny, a co najważniejsze bawi. Mamy więc spotkanie gangsterów z ambasadorem rosyjskim i wymiana łapówek. Film jest o światowej elicie, o ludziach ze świecznika społecznego i ci ludzie pokazani są w krzywym zwierciadle, skarykaturowani. Nie dziwię się więc jego kiepskim recenzjom w Cannes, bo film skarykaturował elitę bywalców Cannes i francuskiego Lazurowego Wybrzeża, śmiejemy się z siebie samych, a kto lubi jak się z niego śmieją. W filmie jest też pokazany kontrast między bawiącymi się na sylwestra w luksusowej sali balowej bogatymi elitami / alkohol, marihuana, głowa w sałatce/ , a ludźmi zwykłymi, biednymi. Obsługa sylwestra bawi się w małym pokoju jednej z pracownic. Kontrast między klasą robotniczą a elitami pokazany jest jak sprzątaczki niosą do brudów pościel, na którą nafajdał pies markizy, kiedy mówią, że gdyby dawali napiwki nie byliby tacy bogaci, jest hydraulik, który idzie do markizy, by zarobić za seks z nią. Film pokazuje kontrast między elitami, a klasą robotniczą, ale nikogo nie chwali, nie ocenia, wyśmiewa się i z jednych i drugich. I to jest plus filmu, bo nie jest to film lewacki. Komedia operuje bogatą symboliką. Symbolem jest kawior przywieziony z Rosji. Wystąpienia: Jelcyna przekazującego władzę i Putina obejmującego władzę. To w zestawieniu z akcją: sylwester na koniec i początek nowego millenium każe nam się zastanowić , czy nie mamy do czynienia z końcem świata. Koniec jednego świata i początek innego. Jaki on będzie? Symbolem jest psia kupa na prześcieradle, zdewastowany numer 2000 na koniec balu bez dwójki i zera. Mnie najbardziej ubawił ostatni symbol: w bałaganie po balu pies bzyka pingwina. To była impreza! Interpretujcie go jak chcecie!. Mnie osobiście ta komedia skojarzyła się z polską powieścią ” Popiół i diament”, która również pokazywała elity kraju na przełomie jednego i drugiego czasu. Czas inny, elity te same! Czy coś się zmieniło w XXI wieku? Bardzo dobra komedia, polecam każdemu. Uśmiejecie się jak norki!

Na początku lat dziewięćdziesiątych w Kabarecie Olgi Lipińskiej śpiewano: ’ Po co nam elita, ktoś kto jakieś nudne książki czyta, kto rozdziera każdy włos na czworo, kto brać nie chce, kiedy inni biorą. Klasa średnia z bożej łaski to nasz wzór. Chodźta chłopy, zobaczycie, jak wyrasta tęga dżungla w sercu Europy… Kaśka, Maryśka! Diesel, Mazda!” Od tamtych czasów minęło dwadzieścia trzy lata. I co sprawdziło się? Czy Olga Lipińska była wizjonerką?

Elita wg. definicji encyklopedycznej to kategoria osób znajdujących się najwyżej w hierarchii społecznej, pod jakimś względem wyróżniona z ogółu społeczeństwa. Elity mają często wpływ na władzę oraz na kształtowanie się postaw i idei. Co do tego, czy elita jest grupą społeczną współcześni socjologowie skłaniają się się raczej do takiego stanowiska, że elicie brak takich cech grupy jak wewnętrzna organizacja, odrębność czy wieź. Elitą są więc różnorodne zbiory tworzone przez ludzi wyróżniających się w rozmaitych dziedzinach. Wyróżniamy rozmaite elity. Mogą być elity intelektualne, elity rodowe, elity własnościowe, elity polityczne i wiele innych. Łączy je to, że wszystkie są to ludzie na świeczniku i że zwykli ludzie do nich aspirują i chcą je naśladować. Czy twór elita współcześnie się nie spauperyzował? Czy naprawdę lud ma do kogo aspirować?

Jakiś czas temu znany i ceniony aktor powiedział, że jego żona jest celebrytką. Dziś nie używa się tak staromodnego słowa jak elita. Dziś modne jest słowo celebryta. I może słusznie! Bo w najkrótszej definicji celebryta to ktoś to… bryluje na salonach. Z tradycyjną elitą nie ma nic wspólnego. Dziś tzw. celebryci pchają się na afisz poprzez nie zalety umysłu czy swojej pracy, a przez… szokowanie społeczeństwa. Jak brukowa prasa się nimi nie interesuje, to sami ją zawiadamiają, że tego i tego dnia będą po pijaku… nago tańczyć w restauracyjnej fontannie. Dziś to nikogo nie szokuje, a nawet uważa się, że takie zachowanie publiczne jest cool i wywyższa. Sztuka nie ma żadnego smaku. Dziełem sztuki nazywa się teatr , kiedy aktorka robi laskę posągowi papieża, a arcydziełem rzeźby nazywa się męskie genitalia na krzyżu. Poza tym celebrytów, celowo nie używam słowa elita dzieli się na naszych i waszych. Partia Prawo i Sprawiedliwość ma swoich, ich ceni i wywyższa, na nich daje pieniądze. Kiedy nielubiana przez PiS Olga Tokarczuk dostała Nobla, PiS wtedy rządził, nikt z przedstawicieli państwa nie był na ceremonii wręczenia nagrody, a w oficjalnych, państwowych mediach się w ogóle o niej nie mówiło. Koalicja Obywatelska i partie lewackie mają swoich. Dla nich te elity katolickie to ciemnogród i kołtuneria nie warta wzmianki. Czy Telewizja Publiczna za nowej władzy z kolei nie dopuści do okienka tej kołtunerii?

Dziś nie ma elit. Pod tym względem można powiedzieć, że XXI wiek to koniec świata. Naszego świata, który dał nam korzenie i z którego wyrośliśmy. Dokąd idziemy i gdzie zmierzamy. Quo vadis do kogo aspirujemy? Mam nadzieję, że nie ugruntuje się zawołanie: Kaśka, Maryśka! Diesel, Mazda! Nadzieja matką głupich???

Rating: 5.0/5. From 1 vote.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *