Od soboty 10 października 2020r. w Polsce został przywrócony obowiązek noszenia maseczek zakrywających nos i usta. Kraj, zwłaszcza w małych miasteczkach, takich jak Lubin w woj. dolnośląskim, gdzie zarażonych covidem 19 jest mało i chorych nie widać, przetoczyła się fala protestów anty covidowych i zwolenników teorii spiskowych, które twierdza, że żadnej pandemii nie ma, że to wymysł mediów i zmowa z… jakimiś bliżej nieokreślonymi instytucjami. W tych protestach były zwłaszcza widoczne ruchy anty maseczkowe, twierdzące, że maseczki przed niczym nie chronią, a przeciwnie zarażają bakteriami, wirusami i grzybami. Obok wieców anty covidowych były też wiece tych co uważają, że pandemia jest groźna. Mnie w pamięci zapadł jeden transparent trzymany przez zwolennika istnienia pandemii: ” Ci geniusze sądzą, że higiena to spisek.” Jaka jest prawda o obowiązku noszenia maseczek na twarzy podczas pandemii koronawirusa?
Zdania naukowców są podzielone. WHO długo nie mogła się zdecydować, czy maseczki chronią przed koronawirusem. Na początku była przeciwna noszeniu maseczek. W miarę jednak jak wirus się rozprzestrzeniał, a rządy państw nie potrafiły i dalej nie potrafią sobie z nim dać rady, doszła do wniosku, że maseczki jednak chronią przed zarażeniem. Wydała zalecenia, że maseczka jest najprostszym sposobem zabezpieczenia przed zarażeniem. Na tym stanowisku stanął też rząd polski. W Polsce od kwietnia bieżącego roku jest obowiązek zakrywania w przestrzeni publicznej / od lata do 9 października/ w pomieszczeniach zamkniętych. Koronawirus jest już z nami od lutego i nadal nie mamy skutecznych metod z nim walki, nie ma ani szczepionki, ani skutecznego leku. Jedyny wciąż sposób walki z tym patogenem to… higiena, czyli częste i dokładne mycie rąk, a w wypadku niemożności umycia dezynfekcja i noszenie maseczek na twarzy, by utrudnić wirusowi wniknięcie do naszego organizmu. Najważniejsza jest higiena, a higiena także dotyczy noszenia maseczek. Niestety, ludzie często o tym zapominają.
Kiedy w lutym bieżącego roku koronawirus pukał do naszych drzwi, w Polsce obserwowało się zjawisko wykupowania mydła ze sklepów. Żartowaliśmy wtedy ze znajomymi: Czy to znaczy, że do tej pory ludzie się nie myli? Niestety, higiena, choć teraz mydła, dezodorantów, szamponów i żeli mamy w bród, nie jest najmocniejszą stroną Polaków, zwłaszcza starszych. Młode pokolenie już się myje, a w klasach szkolnych pachnie perfumerią. Za moich czasów ogólniaka, w latach osiemdziesiątych, w klasach mieszały się różne pomieszane wonie, zwane przez nas żartobliwie: gimbazą. W tamtych czasach lekarze nam mówili, że włosy należy myć raz na tydzień, bo od częstego mycia robi się łupież i włosy wypadają. Chodziliśmy więc w szkole z tłustymi włosami, a nasze głowy wydzielały zniewalającą woń zjełczałych orzeszków ziemnych. Były to czasy Stanu Wojennego, mydło było na kartki, za szamponem, po którym miało się łupież stało się po nocach w kolejce, a jedyny dezodorant dla dziewcząt to była „basia”, też towar deficytowy. Dziewczęta pachniały więc zniewalająco potem, a spróbowano by wejść… do szatni po w- efie. Zresztą chłopcom to nie przeszkadzało, bo też śmierdzieli, jeden granatowy sweterek nosili cały tydzień, prało się go dopiero w sobotę. Nic więc dziwnego, że… wielu ludzi starszego pokolenia higieny uczy dopiero koronawirus. Niektórzy zaś… są bardzo odporni.
Na forum dyskusyjnym na Facebooku trwała dyskusja na temat, czy maseczki szkodzą. Jedna internautka napisała: „Szkodzą – flejtuchom”, a internet obiegł dowcip: Jak przechodzisz w jednej maseczce całą pandemię i nie zachorujesz, to… jesteś nieśmiertelny.
Usta i nos to podstawowe otwory, przez które do organizmu wnika wirus rozprzestrzeniający się drogą kropelkową. Dotyczy to wirusa grypy i koronawirusa wywołującego chorobę covid 19. Zakrycie więc twarzy i nosa chroni przed wniknięciem wirusa do organizmu człowieka. Maseczka więc w połączeniu z okularami zakrywającymi oczy jest środkiem chroniącym przed zarażeniem koronawirusem. Pod warunkiem jednak…
Pod warunkiem, że jest prawidłowo noszona. Anty maseczkowcy mają więc częściowo rację! Tak jak my wszyscy nosimy te maseczki” od niechcenia, by uczynić zadość obowiązkowi i nie narazić się na mandat, niestety, przed niczym nas nie chroni. Działa co najwyżej psychologicznie: mam maseczkę, więc jestem bezpieczna i się nie zarażę. To zresztą też jest ważne! Ludzie się boją, żyją w permanentnym stresie, a to się przedkłada na to, że fiksują i uciekają w wiarę w teorie spiskowe. Od początku pandemii, czyli od kwietnia rośnie ilość pacjentów w gabinetach psychiatrycznych. A obecnie do psychiatry na Fundusz tak ciężko się załapać jak na wolne miejsce w szpitalu zakaźnym z koronawirusem.
Maseczki jednak… c h r o n i ą t y l k o w t e d y, g d y s ą p r a w i d ł o w o n o s z o n e. A zatem maseczkę można nosić tylko przez 15 min i zmieniać, a kiedy jest mokra to już na pewno trzeba ją zmienić. Maseczkę można dotknąć tylko czystymi rękami, albo zdezynfekowanymi. Nie wolno dotykać maseczki, kiedy jest na twarzy. Po przyjściu do domu wielorazową maseczkę z materiału należy uprać, a jednorazową wyrzucić po użyciu. A jak my nosimy maseczki?
No właśnie, to się nadaje do kabaretu! Na ulicy nosimy ją w ręku i zakładamy kiedy wchodzimy do sklepu. Potem rękami, któryśmy dotykali pieniędzy zdejmujemy i zakładamy po wejściu do kolejnego sklepu. Jedna sprzedawczyni opowiadała, że jak się nad do niej zbliżyła starsza kobieta w maseczce na twarzy, to myślała, że się porzyga tak śmierdziało.
No i anty maseczkowcy mają rację!!! Taka ” pachnąca” swojsko maseczka to źródło nie tylko koronawirusa, ale grzybów, a nawet tyfusu i żółtaczki. Z tą różnicą, że na te dwie ostatnie choroby są szczepionki i zostały wyeliminowane. Czy tak będzie z koronawirusem? Czy musimy nauczyć się z nim żyć?
Ośrodki badawcze na świecie napawają nas optymizmem. Dwie firmy, które najwcześniej zaczęły pracować nad szczepionką, czyli niemiecka i amerykańska, obiecują, że szczepionka będzie już na początku przyszłego roku. Tymczasem zróbmy wszystko, by… higiena wyeliminowała koronawirusy!
W moich czasach szkolnych moja nauczycielka biologii powiedziała nam: Myjcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia , ani godziny! I w czasie pandemii można powiedzieć: Myjcie się ludzie… To nieprawda, że… częste mycie skraca życie. Przeglądając historię można zauważyć, że higiena niejednemu przedłużyła życie. Epidemie brały się z brudu!!!
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.
Parę słów otuchy: epidemia jest, a walce z nią pomoże higiena, zdrowy rozsądek. Dookoła nas bombardują bzdurami, z jednej strony media sieją panikę i strach, z drugiej strony zwolennicy teorii spiskowych robią ludziom sieczkę z mózgu. I jak w tym szumie informacji jak w ulu z szerszeniami wyjść zdrowym psychicznie. Dziwi was, że ludzie fiksują i że gabinety psychiatryczne są pełne. Epidemia jest, ale żeby umrzeć naprawdę trzeba mieć dużego pecha, zachowanie ostrożności wystarczy, by uchronić się przed chorobą. W społeczeństwie krąży, że wielki biznes rozdmuchuje pandemię i sieje panikę, bo na niej zarabia i w ich interesie jest, by ta sytuacja trwała jak najdłużej. A myślicie, że anty covidowcy i zwolennicy teorii spiskowej roznoszą swoje brednie z czystej empatii i troski o to by ludzie nie zwariowali? Otóż nie! I oni mają w tym swój interes. Ograniczenia i locdowny powodują, że tracą pieniądze . Ich celem więc nie jest więc dobro ludzi, a interesy ich albo tych co im płacą. Po prostu mamy taki krwiożercy kapitalizm, wszyscy zarabiają pieniądze i szukają pieniędzy, gdzie się da. Trzeba się z tym pogodzić i finito! Jedyna optymistyczna myśl, że czegoś nauczy nas ta pandemia, że wyjdziemy z niej lepsi, nauczy nas człowieczeństwa. Na razie, wojewoda dolnośląski apeluje o zgłaszanie się wolontariuszy do pracy przy chorych na covid 19, bo w szpitalach zakażnych personel medyczny poszedł na zwolnienia nie z powodu zarażenia, a ze strachu o siebie i bliskich. Na oddziale zakażnym w Legnicy został tylko jeden lekarz i pielęgniarka.