Czy wolno żyć w zgodzie z samym sobą?

Adrian D. o tym, że jest gejem dowiedział się, gdy był w drugiej klasie liceum ogólnokształcącego, gdy miał szesnaście lat. Jego koledzy mieli już dziewczyny, przeżywali pierwsze miłości, on był zawsze sam, bo go dziewczyny nie interesowały, nie czuł do nich pociągu fizycznego. „Zakochał się” zaś w swoimi koledze, najprzystojniejszym chłopcu z klasy, trochę o delikatnej, dziewczęcej urodzie. Były to lata osiemdziesiąte dwudziestego wieku, czasy, kiedy w Polsce dość rygorystycznie podchodzono do zasad obyczajowych, a homoseksualizm był na marginesie społeczeństwa, w oficjalnej propagandzie takiego paskudztwa w ogóle nie było, a gejów nazywano pogardliwie i obraźliwie „pedałami”. Adrian D. podobnie jak wielu gejów w tamtym okresie ukrywał swoją orientację, by nie zostać wykluczonym ze społeczeństwa. Ożenił się z koleżanką, który to mariaż miał być kamuflażem dla jego orientacji i… unieszczęśliwił żonę i siebie. Do żony nie czuł żadnego pociągu. Z konieczności skonsumował małżeństwo i był to jedyny raz, kiedy zbliżył się fizycznie do żony. Na szczęście, został pobłogosławiony synem i syn był jedynym pożądanym skutkiem tego małżeństwa. Za to w tajemnicy chodził do klubów gejowskich i zdradzał żonę z mężczyznami. Po dziesięciu latach rozwiódł się z żoną, ale z mężczyzną się nie związał, bo bał się potępienia społecznego, nadal ukrywał swoją orientację. Dziś jest stary, nie ma nikogo bliskiego, syn dawno ułożył sobie życie za granicą i mieszka w Domu Opieki. Ogląda w telewizji transmisje z antify i myśli sobie, że dobrze, że nastały takie czasy, że głosy gejów są słyszalne i że mogą oni normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Czy rzeczywiście głosy odmieńców seksualnych są słyszalne w społeczeństwie polskim? Co się zmieniło od czasów Komuny?

W ostatnich tygodniach życie intelektualne w Polsce opanowała „sprawa Michała S” – transwestyty, który każe nazywać siebie Małgorzatą lub Margot. Zaczęło się od tego, że aktywistka LGBT Margot zerwała z furgonetki prawicowej organizacji plakaty, które uznała za obraźliwe dla działaczy LGBT. Margot prokuratura zarzuciła czyn chuligański i za ten czyn sąd zastosował wobec niej areszt tymczasowy na trzy miesiące. I na tym tle wybuchła afera. Dodatkowej pikanterii sprawie dodaje fakt, że Michała S. osaczono w areszcie razem z mężczyznami. Wywołało to święte oburzenie aktywistów LGBT i środowisk lewicowych. Głos zabrali nawet lewicowi psycholodzy, którzy powiedzieli, że ten fakt może wywołać trwałe ślady na psychice Margot. Pod naciskiem lewicowej opinii publicznej i psychologów władza się ugięła. Sąd odwoławczy uchylił areszt tymczasowy wobec aktywistki LGBT. Czy sprawa Margot jest nagonką na środowiska LGBT w Polsce?

Tomasz S. niewątpliwie popełnił przestępstwo w postaci chuligańskiego występku uszkodzenia mienia. Wobec popełniającego czyn chuligański zastosowanie środka zapobiegawczego jest koniecznością. Czy jednak stosując tak surowy środek jak areszt tymczasowy i to w najwyższej wysokości nie było nadgorliwością polityczną sądu? Wątpliwości się rodzą zwłaszcza, kiedy sobie uświadomimy, że… mafiozów oskarżonych o zabójstwo sąd zwalnia za kaucją. Nadgorliwość sądu spowodowała publiczną burzę w szklance wody w sprawie, która nie ma znaczenia, a z bohatera sprawy środowiska LGBT zrobiły męczennika sprawy. Czy to było konieczne? A inicjatorem był… Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro…

Zbigniew Ziobro rozpoczął w Polsce walkę ideologiczną. Powiedział, że nie ma w Polsce miejsca dla ideologii LGBT i że sferę publiczną należy oczyścić z ludzi, którzy psują moralność państwa. Działania Ziobry moim zdaniem mają podłoże polityczne, a walka z LGBT jest tylko środkiem do celu. Zbigniew Ziobro to ambitny , młody polityk. Jarosław Kaczyński zapowiedział niedawno, że ma plany odejścia z polityki. Zbigniew Ziobro ma apetyt na schedę po Kaczyńskim, a żeby ją objąć musi pokonać konkurentów w Prawie i Sprawiedliwości i… zadbać o odpowiednich sojuszników. Rozpoczął więc walkę ze środowiskami LGBT, by przypodobać się Kościołowi Katolickiemu w Polsce, a zwłaszcza ojcu dyrektorowi Tadeuszowi Rydzykowi. Walka polityczna, a gdzie w tym wszystkim są ludzie? Czy w Polsce jest tolerancja dla inności seksualnej? LGBT mają o co walczyć?

Homoseksualizm nie jest chorobą psychiczną! Z listy chorób psychicznych został skreślony przez międzynarodową organizację psychiatrów na początku lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Jednakże nie da się ukryć, że homoseksualizm nie jest orientacją normalną. Natura tak stworzyła istoty żywe, że są samice i samce i że osobnik jednej płci czuje pociąg do osobnika drugiej płci w celu utrwalania gatunku. Tak samo jest u ludzi. pociąg osobnika jednej płci do tej samej płci nie jest chorobą , jest D E W I A C J Ą. Moja koleżanka twierdzi, że na fakt, że ktoś się czuje homoseksualistą wpływa środowisko człowieka, w którym żyje. Podobnie wypowiadał się Zygmunt Freud – ojciec współczesnej psychiatrii, który twierdził, że homoseksualistami zostają chłopcy, którzy w dzieciństwie byli pod dominacją psychiczną matki. Te teorie mają trochę racji, ale… nie do końca. Na orientację seksualną człowiek nie ma wpływu i nie może sobie jej wybrać. Z określoną orientacją człowiek się rodzi. Dlatego brak tolerancji wobec gejów, wyszydzanie ich, spychanie na margines życia nie powinno mieć miejsca. Człowiekowi, który mówi, że gej czy transseksualista nie mają prawa bytu w polskim społeczeństwie zacytuję wypowiedz mojej mamy: A gdyby się okazało, że twój syn jest gejem albo córka lesbijką, wyrzuciłabyś jej z domu lub wyrzekłabyś się jej? No właśnie, pięknie by było, gdybyśmy innych sądzili miarą jaką stosujemy we własnej rodzinie. To podwalina tolerancji…

W polskim prawie rodzinnym istnieje pojęcie kobieta i mężczyzna. Nie ma pojęcia transwestyta czy transseksualista. Zgodnie z orzecznictwem polskiego Sądu Najwyższego, które jest praktyką stosowania prawa dokonać zmiany płci w akcie urodzenia można tylko wtedy, gdy nastąpiła zmiana płci dokonana odpowiednim zabiegiem chirurgicznym i leczeniem hormonalnym. To się przedkłada na to, że tzw. transwestyci, którzy psychicznie czują się np. kobietą, a zewnętrzne organy płciowe mają męskie nie podlegają ochronie prawnej jako… transwestyta. Podlegają ochronie prawnej jak każdy obywatel polski. Mają prawo do swobody zgromadzeń, zrzeszania się, wypowiedzi i innych praw obywatelskich. Podlegają też ochronie prawa cywilnego na zasadach ogólnych. Jeżeli transwestyta nie przeszedł odpowiedniego zabiegu chirurgicznego, a dostanie się do więzienia, nie ma też podstaw do umieszczenia go na oddziale kobiecym, jeśli fizycznie jest mężczyzną. To już jest dylemat etyczny i bardzo delikatny moralny. A trzeba mieć na uwadze także uczucia, w tym wstydu innych osadzonych kobiet dla których osadzenie „współwięźniarki ” o wyglądzie mężczyzny może razić ich uczucia. Rozwiązanie takich dylematów moralnych, bo są to dylematy moralne zależy do wrażliwości i empatii ludzi. Także tolerancja wobec inności seksualnej zależy od empatii Ludzi.

Pamiętajcie, że: człowiek człowiekowi nie jest wilkiem i tak traktujcie drugiego człowieka! Także innego seksualnie! Chrystus nadał ludzkości jedno najważniejsze przykazanie: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego! Człowiek inny seksualnie to też nasz bliźni, a Chrystus kocha wszystkie swoje dzieci, choć niektórzy mówią, że geje to dzieci gorszego Boga. Bóg unicestwił Sodomę nie za homoseksualizm, a za… R O Z P U S T Ę H O M O S E K S U A L N Ą. Czy nie widzicie różnicy?

Tolerancja zacznie się wtedy, kiedy… zrozumiemy tę różnicę.

Kiedyś znany reżyser Kazimierz Kutz powiedział w rozmowie z Olgą Lipińską, że jedynym co by go zmusiło do emigracji z kraju, to byłaby daleko posunięta nietolerancja. Czy dzisiaj zbliżamy się do takiego exodusu?

Polska w swoim najpiękniejszym okresie istnienia była dumna, że jest państwem bez stosów. A dzisiaj… czy mamy być z czego dumni?

Rating: 4.4/5. From 5 votes.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *