Film "W trójkącie"

Pecunia non olet!

W czasach realnego socjalizmu, czyli tzw. potocznie za komuny w Polsce obowiązującą ideologią był materializm dialektyczny, którego podwaliną filozoficzną była filozofia marksistowska. Filozofię marksistowską uważano wtedy za jedynie prawdziwą i słuszną. Wszystko na nie było oparte, od myślenia w historii do ekonomii i gospodarki. Mnie szczególnie jedno hasło marksizmu wbiło w głowę, to: Byt określa świadomość! Czy tak jest naprawdę? Nie wiadomo! Ale całą doktrynę naukową oparto na tej podwalinie. I dzisiaj jest wielu zwolenników tej zasady ekonomicznej marksizmu. Wielu ludzi podaje przykłady i… udowadnia, że tak jest naprawdę… byt określa świadomość. Choć czy to zdanie jest celowo nielogiczne i… jest akurat odwrotnie?

Na te pytania stara się odpowiedzieć film pt. „W trójkącie”.

Film zaczyna się castingiem na… męskiego modela. Casting wygrywa młody i przystojny mężczyzna Carl. Członkini jury castingu mówi mu, by podniósł wyżej trójkąt nad brwiami, wtedy będzie bardziej seksowny. I pojawia się tytuł: „W trójkącie”. Film składa się z trzech części: Yaya i Carl, Jacht, Wyspa. Część pierwsza zaczyna się pokazem mody przez kobiece modelki. Potem młoda i piękna modela Yaya i Carl siedzą na randce w restauracji i kłócą się o pieniądze. Yaya chce zapłacić za siebie, ale nie ma karty kredytowej i w końcu Carl płaci. Yaya mówi, że przeznaczeniem modelki jest bogaty mąż , by miała wszystko. Carl mówi: załóżmy się, że ja doprowadzę do tego, że wyjdziesz za mnie! Druga część: „Jacht” dzieje się na luksusowym jachcie wycieczkowym, którym płyną najwięksi bogacze. Pokazany jest kontrast załogi jachtu, która pracuje ciężko na swoje utrzymanie i jest zabawką dla bogatych pasażerów. Przekrój pasażerów jest różny. Jachtem płyną Yaya i Carl, zaprzyjaźniają się z milionerem z Rosji produkującym nawozy, który sam o sobie mówi, że produkuje g…, a podróżuje z żoną. Yaya się z nimi zaprzyjaźnia. Potem podróżuje milionerka z Ameryki , która po udarze nie może mówić i inni. Statkiem dowodzi wiecznie pijany kapitan, a rządzi mistrzyni ceremonii. Punktem kulminacyjnym jest kolacja kapitańska. Wszyscy pasażerowie dostają choroby morskiej i wymiotują. Na statku psuje się szambo i z ubikacji wylewają fekalia. Pijani kapitan i rosyjski milioner pojedynkują się przez megafon: milioner rosyjski mówi o wolności gospodarczej, a kapitan udowadnia wyższość marksizmu i… komunizmu. Żona rosyjskiego milionera znajduje dziwną butelkę. Mówi: Nasi tu są i… następuje wybuch. Trzecia część pt. „Wyspa” pokazuje rozbitków na bezludnej wyspie. Są nimi : Carl. Yaya. kapitan, mistrzyni ceremonii, rosyjski milioner i murzyński steward ze statku. Rozbitkowie próbują sobie radzić jak przetrwać. Dopływa do nich Abigail – kierowniczka toalet ze statku, przywozi im jedzenie i mianuje się kapitanem. Zaprasza do swojej kapsuły ratunkowej Carla, który w zamian za paluszki dla Yayi zaspokaja ją co noc erotycznie. Yaya i Abigail idą przez góry na drugą stronę wyspy i… okazuje się, że to nie bezludna wyspa tylko kurort wypoczynkowy. Yaya siedzi odwrócona tyłem do Abigail i mówi, że po powrocie zrobi ją swoją agentką. Abigail zbliża się z podniesionym kamieniem. Obraz znika i słychać upadek kamienia. Potem widać biegnącego przez góry Carla i tak film się kończy.

Film „W trójkącie” to komedia, a raczej farsa, to satyra na świat kapitału. Moim zdaniem to taki pośredni film między „Dolce vita” Felliniego, a „Tytaniciem” Camerona. Moim zdaniem to farsa i parodia „Tytanica”. Typowa akcja dzieje się na luksusowym jachcie, który z milionerami płynie w rejs na Karaiby. Widzimy tu przekrój świata biznesu i ich sielankowe, próżniacze życie na statku. Kulminacyjnym punktem jest kolacja kapitańska, podczas której pasażerowie dostają choroby morskiej i wymiotują, a potem przelewają się przepełnione toalety. Ta scena jest farsą, widzowie się śmieją i się dobrze bawią. Film operuje bogatą symboliką. Symbolem jest tytuł i… można go zrozumieć w dwójnasób. Może chodzić o trójkąt nad męskimi brwiami, ale najpewniej chodzi o … tzw. Trójkąt Bermudzki, do którego płynie statek. Próżniacze życie bogaczy, życie bez żadnych wartości oprócz wyznawania kultu Złotego Cielca powoduje, że statek zmierza do katastrofy, czego symbolem jest wybuch. Na bezludnej wyspie, kiedy bogaci pasażerowie muszą walczyć o byt, rodzi się inna hierarchia społeczeństwa: bogacze stają się podwładnymi, pogardzana czyścicielka toalet nimi rządzi. Piękna symboliczna jest scena, kiedy morze wyrzuca zwłoki żony rosyjskiego milionera. Ten całuje żonę i … ściąga z niej biżuterię. Mnie się najbardziej podobała symboliczna scena, kiedy kapitan przez megafon na cały statek ryczy farmazony marksizmu, a w toalecie milionerka rzyga i usiłuje na kołyszącym się statku trafić do przelewającej się fekaliami toalety. Twórcy jasno dają do zrozumienia, że g… to marksizm i trudno im odmówić racji. Obok wątku społecznego dzieje się wątek miłosny i to też pokazany z przymrużeniem oka, bo seksowny Carl bez pamięci zakochany w Yayi, świadczy usługi erotyczne samozwańczej kapitan, by zarobić paluszki do jedzenia dla ukochanej. To nawiązuje do słynnego „Tytanica” i jest parodią słynnej romantycznej miłości ze słynnego melodramatu. Film dobrze bawi, aż mnie brzuch bolał,kiedy się śmiałam ze scen na kolacji kapitańskiej, ale… pozostawia niedosyt, bo się nie kończy. Nie wiemy, co się stało z bohaterką i widzimy tylko biegnącego Carla. Czy zdołał uratować ukochaną. To zakończenie to w pewnym sensie parodia zakończenia słynnego melodramatu „Przeminęło z wiatrem”. Film jest bardzo dobrą farsą, dobrze bawi i… zmusza do myślenia. I chyba dobrze, że pozostawia niedosyt: zmusza widza do zastanowienia się, czy: Byt określa świadomość albo… odwrotnie.

Homo sovieticus to określenie na człowieka, który żył w realnym socjalizmie podczas panującej i wciskanej nam w każdej dziedzinie życia filozofii marksistowskiej i przesiąkł tą ideologią i nie potrafi już funkcjonować jak w oparach realnego socjalizmu. Jak się zastanowić to w każdym z nas, który przeżył kilkadziesiąt lat w realnym socjalizmie tkwi jeszcze coś z homo sovieticus. Niedawno na forum dyskusyjnym na Facebooku ktoś napisał, że w Polsce jaki kraj takie prawo i podał przykład, że kobieta z dzieckiem wynajmuje mieszkanie i za nie nie płaci i nie chce wpuścić właściciela. Kiedy zaś właściciel przyszedł z wyrokiem eksmisyjnym, komornikiem i policją, to… poszła do dziennikarzy Alarmu polskiej Telewizji Publicznej, że jej się krzywda dzieje. Jeden dyskutant napisał, że jak nie ma budownictwa państwowego, to co chcecie, by kobieta z dzieckiem jak w Stanach Zjednoczonych mieszkała na ulicy w kartonowym pudle w dzielnicy nędzy. Inna kobieta zauważyła, że właściciel mieszkania może żyć z wynajmu mieszkania. Ten dyskutant stwierdził, że jak żyje z wynajmu mieszkania to… pasożyt społeczny. Mnie ręce opadły. Ten dyskutant to właśnie przykład … homo sovieticus, choć zapewne intencje miał dobre. Niewątpliwe przykre jest, że ludzie nie mają pieniędzy na wynajem mieszkania i żal kobiety z dzieckiem, którą trzeba eksmitować, ale… wynajmujący też ma swoje prawa i też nie ma obowiązku dokładać do biednego wynajmującego w imieniu jakiejś ogólnie pojętej dobroczynności. Kwestia wynajmu mieszkań nie została w Polsce rozwiązana od czasów, kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych rozpoczęliśmy budowę gospodarki kapitalistycznej. Sprawa wynajmu mieszkań jest najlepszym przykładem jak w naszym społeczeństwie głęboko zakorzeniona jest mentalność socjalistyczna. Za Komuny każdy musiał mieć mieszkanie. I nie ważne czy za nie płacił czy nie, czy je gnoił nie można go było eksmitować bez dania mieszkania zamiennego, później złagodzono na zastępcze. To przekonanie tkwi w ludziach do dzisiaj. Dlatego właściciele nie chcą wynajmować mieszkań, bo najemcy nie poczuwają się do obowiązku, by o nie dbać i go nie zdewastować. Za Komuny państwo było opiekuńcze, każdy musiał mieć pracę i państwo musiało dać. To pokutuje do dzisiaj i dlatego Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory , kiedy obiecało ludziom 500 zł na dzieci i znowu wygra, bo dalej rozdaje pieniądze. Dopóki się nie skończą… Czy budżet jest bez dna? Komuniści kiedyś uważali, że tak…

Dwa podstawowe hasła marksizmu to: każdemu wg. potrzeb i byt określa świadomość. Ostatnie lata w Polsce dobitnie dowiodły, że … byt określa świadomość. Rządzący PiS dał ludziom byt w łapę i wciąż ma większość zwolenników. Jest takie starorzymskie przysłowie: Pecunia non olet! – Pieniądze nie śmierdzą! Oj, nie śmierdzą! W imię tej władzy – mamony ludzie znowu są gotowi uwierzyć w marksizm. Ja… choruję na chorobę morską, kiedy słyszę pojęcie ekonomia polityczna socjalizmu. A dzisiejszy polski polityk?

Rating: 4.5/5. From 2 votes.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *