Wiara, a… czas zarazy

Moja koleżanka powiedziała, że… aktualnie trwa jakaś dziwna i bezpardonowa walka z Kościołem Katolickim. Jako przykład podała to że można chodzić do sklepu, gdzie jest pełno ludzi, nie zostały przełożone majowe wybory prezydenckie, bo zdaniem władzy będzie bezpiecznie, a tymczasem trwa walka o zamknięcie kościołów, bo w społeczeństwie lansuje się zdanie, że jak ludzie pójdą do kościoła to… co najmniej połowa społeczeństwa polskiego wymrze. Czy rzeczywiście za pomocą epidemii trwa walka z Kościołem Katolickim? Dla kogo Kościół Katolicki jest niebezpieczny i dlaczego?

Obecna epidemia koronawirusa nie jest ewenementem w dziejach świata, nie jest też karą za grzechy i odejście od Kościoła współczesnych społeczeństw, które jako bardzo nowoczesne uważają, że w oświeconym XXI wieku nie ma miejsca na takie gusła jak wiara. Choć może…. wielu wierzących twierdzi, że ta epidemia jest jednak Boskim Ostrzeżeniem i zwiastunem zmiany zachowania ludzi na świecie. Być może Bóg nas doświadcza, bo chce, żeby ludzie się zmienili, stali się lepsi, empatyczni w stosunku do siebie, aby na powrót odkryli, jakie wartości w życiu człowieka są najważniejsze, a mianowicie Dekalog i Przykazanie: Miłuj Bliźniego swego jak Siebie samego! Czy epidemia ludzi nauczy wartości? Zobaczymy…

Epidemie chorób są tak stare, odkąd ludzie zaczęli się łączyć w społeczeństwa. W średniowieczu często wybuchały. Epidemie dżumy, cholery, czarnej ospy dziesiątkowały miasta, a nawet całe państwa. Dwory królewskie na czas epidemii opuszczały stolice i chroniły się do wiejskich posiadłości, gdzie ryzyko zachorowania było mniejsze. Nie da się ukryć, że w średniowieczu wiara była bardzo ważna, a ludzi wierzących sporo. Człowiek średniowiecza uważał, że wszystko, co się wokół niego dzieje, dzieje się z Woli Bożej, a siłą sprawczą życia jest Bóg, zaś epidemie i śmierć to Kara Boska za grzechy. Nic więc dziwnego, że podczas śmiertelnych epidemii ludzie chronili się kościołach. Wznosili modły o odwrócenie plagi i zlitowanie się Matki Bożej nad niedoskonałym, grzesznym ludem, przez objęte zarazą miasta przechodziły pochody tzw. biczowników, którzy biczowali się do krwi, aby pokazać Bogu, że cierpią za grzechy, że przechodzą pokutę w nadziei, że Bóg widząc ich cierpienie wybaczy im i odwróci zarazę. Kościół w tamtych czasach był z ludem, podczas epidemii nikomu z władz kościelnych nie przychodziło do głowy, by zamknąć kościoły. Kapłan był ze swoimi owieczkami, błogosławił ich, krzepił. Ludziom to pomagało duchowo w czasach zarazy. Moja koleżanka – historyk sztuki uważa, że wspólne modlitwy powodowały, że epidemia się cofała, a niejeden przeżył czy wyzdrowiał. Oczywiście racjonalista będzie wiedział, że przepełnione wiernymi kościoły sprawiały, że ludzie się zarażali i niejeden umarł, zwłaszcza jeśli panowała epidemia dżumy, która zarażała drogą kropelkową, a nawet powietrze, którym oddychali ludzie było skażone. Stąd nawet nazwa… M O R O W E P O W I E T R Z E. Jednak ludzie w średniowieczu ludzie nie brali tego w tych kategoriach. Czy byli głupsi niż człowiek w XXI wieku?

Podczas obecnej epidemii koronawirusa, równie zaraźliwego jak dżuma wytyczne władz kościelnych w Watykanie są okrutne. W najbardziej objętych epidemią Włoszech, gdzie liczba zmarłych przekroczyła już tysiąc, kościoły są zamknięte. Proboszcz jednego włoskiego miasteczka,aby być bliżej swoich wiernych poprosił ich o zdjęcia, ustawił je w ławkach i odprawiając mszę robił to do tych zdjęć. Powiedział: Dzięki tym zdjęciom czuje bliskość ze swoimi wiernymi. Watykan zamknięty, a papież co niedzielną modlitwę Anioł Pański odprawia przez radio. Papież jest w podeszłym wieku, jest w grupie ryzyka i czy… wystarczą mu tylko modlitwy, by nam jeszcze długo przewodził i prowadził Kościół Katolicki do zwycięstwa nad Szatanem? Watykan wydał wytyczne ograniczające eucharystię w tak ważnych obrzędach religijnych dla każdego katolika w Wielkim tygodniu, a zwłaszcza w Triduum Paschalnym. Nie będzie obmywania nóg w Wielki Czwartek, apeluje się do wiernych, by adorując Krzyż nie całowali go.

W Polsce Kościół Katolicki inaczej podchodzi do obrządków niż w innych państwach. Kościoły nie są zamknięte… jeszcze. jednak Episkopat każe się stosować do wytycznych władz. Na mszy w kościele ma być nie więcej niż pięć osób, oprócz księży odprawiających mszę. Czy w tych dniach próby Kościół Katolicki powinien być ze swoimi wiernymi?

25 marca prasa podała, że na koronawirusa zmarł proboszcz katolicki…

Moja koleżanka powiedziała, że nie wie, kto wyjdzie zwycięsko z tej epidemii, ale na pewno nie wyjdzie z niej Kościół Katolicki. Kościół zapomniał, że w dniach próby powinien być z wiernymi, podnosić ich na duchu, modlić się za nich. Księża boją się o siebie…

Kościół Katolicki przeżywa kryzys i potrzebuje gwałtownej reformy, ale ta epidemia jest dla niego sprawdzianem. Zbliża się Wielkanoc! Czy wycofanie się epidemii będzie Zmartwychwstaniem Kościoła Katolickiego? Chciałabym jako osoba głęboko wierzącą…

W niedzielę razem ze swoim mężem byliśmy na mszy o siódmej rano. Było bezpiecznie. W kościele dość dużym – piętnastowiecznym , gotyckim było dwadzieścia osób, głównie emerytki. Ksiądz nie odprawił liturgii Przemienienia Pańskiego, nie było komunii, za to w kazaniu ksiądz mówił, że… udział w wyborach prezydenckich to obowiązek każdego wiernego. Wyszłam z kościoła… wściekła na księdza! Następnego dnia się dowiedziałam, że … na oddziale zakaźnym przybyli kolejny chorzy zarażeni koronawirusem i wiele osób poddano kwarantannie.

Kościół jako wspomożenie chorych powinien nas w tych czasach krzepić. Wszyscy jesteśmy zamknięci w domach, wszyscy boimy się o siebie o swoich bliskich, przeżywamy wzmożony stres, przez niektórych psychiatrów już określany, że wiele osób dopada syndrom pourazowy. W walce ze stresem pomaga psycholog albo psychiatra. Wiele poradni zdrowia psychicznego uruchomiło specjalny telefon zaufania dla ludzi nie radzących sobie ze stresem spowodowanym epidemią, kwarantanną czy przymusową izolacją. Jednak głęboko wierzącym w walce ze stresem pomaga wiara. kościół powinien być teraz z ludźmi. Ja zazdroszczę ludziom tak głęboko wierzącym, że wiara pomaga im żyć, że mają nadzieję. Ja… ją tracę każdego dnia, gdy w szpitalu zakaźnym widzę codziennie nowego pacjenta pod respiratorem, a z mediów dowiaduję się o kolejnej śmierci na koronawirusa i boję się o… swoich bliskich. Czy moja wiara jest słaba?

Ludzie w średniowieczu nie byli głupi. Obyśmy dzisiaj mieli tak silną wiarę jak kiedyś. Podobno wiara góry przenosi. A przenosi? Ja nie mam tak wygórowanych ambicji. Chciałabym tylko, aby nikogo z mojej rodziny nie dotknęła Plaga Egipska. Rozpoczęłam Walkę z Bogiem? Błogosławieni Pokorni…

Rating: 4.7/5. From 3 votes.
Please wait...

2 komentarze do “Wiara, a… czas zarazy”

  1. Życzę mocnej wiary w Boga, która mimo tego co się dzieje dookoła była w stanie zwalczyć lęk, który oddala od niego. Bóg jest światłem i warto za nim iść. Słowa Jezu ufam Tobie nabierają teraz mocnego znaczenia. U nas w kościele było 5 osób, ale komunia dla wszystkich, którzy odsluchali mszy i przyszli o wyznaczonej porze pod kościół. Wpuszczano piątkami. Niestety księża taniej my są słabi, przypominają apostołów w godzinie próby, ale są też i tacy jak Józef i Nikodem , którzy się nie bali i pochowali Jezusa. Są też tacy, którzy życie oddają. Podobno mamy ich takich za jakich się modlimy. Pozdrawiam Marek

  2. Piękny wpis i krzepiący w czasach zarazy. Są ludzie, a księża to przecież tylko ludzie, słabi, ale są też silni duchem. Bo silny duch może góry przenieść nawet gdy ciała jest mdłe. Ludzie silni duchem pozwolą nam przetrwać ciężkie dni próby i mimo przeciwieństw losu doprowadzą nas do szczęśliwego końca i pozwolą dostrzec piękno życia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *