Wiejsko-miejski savoir-vivre czyli ekstaza w białych rękawiczkach

Od kilku lat polskie osiedla patrolowane są przez specjalne formacje w trójpaskowych mundurach siejące postrach wśród prawych obywateli. Owi „funkcjonariusze” identyfikują się zwykle niepełnym, podstawowym wykształceniem, z rzadka ukończonymi pierwszymi klasami szkoły zawodowej, pustymi w środku i łysymi na zewnątrz czaszkami, telefonami komórkowymi we wszystkich kolorach tęczy, wspomnianymi wcześniej uniformami, czyli dresami oraz często brakiem dwóch czy trzech zębów na przedzie.

Mają około dwudziestu lat. Godzinami przesiadując na swoich osiedlach, zwanych parafiami. Niektórzy pracują, zwykle za minimum socjalne, inni natomiast odbywają służbę wojskową wykorzystując mniejszych i słabszych do zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych, przyczyniając się do zwiększenia rozmiarów fali. Część z nich próbuje się kształcić, przez co nazywani są przez swoich towarzyszy niedoli „pedałami” i „chujami”, więc szybko z edukacji rezygnują. Większość z nich pomaga starszym paniom przeprowadzać ich torby przez ulicę.

Poruszając się grupami i używając wulgarnego języka starają się sprawiać wrażenie twardzieli, co zdają się potwierdzać ich napompowane przeróżnymi specyfikami korpusy. Niestety ich nieporadność zdradzają dziewczęce głosy, niechęć do starć jeden na jednego oraz chudziutkie nóżki.

Blokersi lubią imprezować, a każdy wie, że jeśli imprezować to tylko w podmiejskich dyskotekach, wszakże tam zabawa jest najlepsza. Dlatego też w każdy piątek około godziny 21, watahy odświętnie ubranych dresiarzy wsiadają do pociągów dostarczając niezapomnianych wrażeń pasażerom. Czas podróży urozmaicają sobie wyzwiskami, sikaniem po kątach, robieniem dziur w podłodze siekierą, czy też zabawą w „konduktora”, która polega na znalezieniu największego „cwaniaczka”, tzn. takiego, który charakteryzuje się najsłabszymi warunkami fizycznymi, i wyrzuceniem go przez drzwi pędzącego pociągu. Po dotarciu do stacji docelowej wystarczy już tylko wyszukać club (czytaj remizę), po czym założyć akcesoria clubbera, takie jak gogle narciarskie, białe rękawiczki, odkurzacz na plecy i kierownicę na głowę. Z takim oryginalnym i pomysłowym wyglądem można nie tylko „zgasić niezła niunię”, ale również zaimponować takim mistrzom dysku jak DJ Stefan, czy DJ Żaba Raz Dwa Trzy, którzy niejednokrotnie doprowadzili tańczące pokracznie bydło do ekstazy, zwanej tutaj wixą. DJe ci nie dają chwili wytchnienia szalejącym klubowiczom, wykrzykując raz po raz tak nakręcające hasła jak, cyt. „chłopaki w górę nasze ptaki”, czy „jedziemy, kurwa, jedziemy!!!”. Czasem, ale rzadko, interweniuje policja psując wszystkim dobrą zabawę. Natomiast najbardziej udane imprezy kończą się oczywiście w szpitalu. Ci, którym się nie poszczęściło, tzn. nie stracili żadnego zęba ani nie złamali nogi, wracają o własnych siłach na swe „parafie” w nadziei, że nawinie się jakiś „frajer”, któremu będzie można, jak to się popularnie w wiadomych kręgach mówi, „mordę zkapiszonować”. Typowy blokers jest często dzieckiem niechcianym, w związku z czym już jako niemowlę poznaje takie uczucia jak głód, stres, ból czy samotność. Dorasta w atmosferze nienawiści, frustracji i faszystowskich poglądów tatusia, zwykle alkoholika. Podły nastrój potęguje wszechobecne ubóstwo.

Życiową mądrość zmuszeni są czerpać z ich ulubionej muzyki, tj. hiphopu, który uczy ich, że „życie jest chujowe”, a „rzeczywistość szara i jebana”. Dziewczyny natomiast to zwykłe „suczki”, które należy „zaliczać”. Niezbyt bystry chuligan odbiera te hasła jak najbardziej serio i uważa za swoje credo.

Jako, że, bądźmy szczerzy, na resocjalizację nie ma co liczyć, należy zająć się tymi najmłodszymi, których bezwzględny system betonowych blokowisk jeszcze nie dopadł. A reszta? Cóż, trzeba ich usunąć ze społeczeństwa albo solidnie nastraszyć. Pierwsze kroki w tym kierunku zostały już podjęte. W miastach całej Polski powstają specjalne oddziały policji, które mają za zadanie wyłapać blokersów. Już po pierwszym nalocie funkcjonariuszy na warszawskie osiedla zatrzymano dziesiątki nieletnich bandytów uzbrojonych w, o zgrozo, trzydziestocentymetrowe tasaki, noże rzeźnicze czy maczety, które, jak stwierdził jeden z nich, służą do obrony. Mam nadzieje, że nie przede mną.

Rating: 3.7/5. From 38 votes.
Please wait...

14 komentarzy do “Wiejsko-miejski savoir-vivre czyli ekstaza w białych rękawiczkach”

  1. I jeszcze jedno, pamietajmy ze utrzymujemy ich potem w wiezieniach. Powinni na siebie pracowac w najcięższych warunkach.

  2. Ten artykuł to bzdura. Tendencyjna w dodatku.

    1) Mam 28 lat i od urodzenia mieszkam w wielkim bloku (ok 400 mieszkań). Nie funkcjonuje tu coś takiego jak „typowy blokers” wspomniany w artykule. Tacy ludzie to margines który można spotkać w każdym mieście, i nie koniecznie
    mieszkają w blokach. Może jest coś takiego jak „typowy kamiennicznik” / może „typowy chłopiec z dobrego domku” ?

    2) W moim mieście duża część wspomnianej młodzieży jeżdżącej na „vixy” to ludzie z dobrze sytuowanych rodzin mieszkający na przedmieściach. Rację przyznam z tym że sikają po kątach i nie potrafią się zachować – nawet na trzeźwo.

    3) Co do imprez – chyba każdy w weekend lubi gdzieś wyskoczyć. To gdzie i jak spędza się swój wolny czas to raczej kwestia upodobań. Jedni lubią pogo inni disco. Nie tolerowanie odmienności poglądów – to jest proszę autora podwalina faszyzmu.

    4) Zwyczaj noszenia starszym paniom toreb przez ulicę – kiedyś była to oznaka dobrego wychowania 🙂

    5) Hip-hop który autor zna zapewne tylko z opowieści kolegów z gimnazjum i ich komórkowych dzwonków, to niekoniecznie narzekanie na wszystko wokół – polecam Łonę.

    6) Ludziom którzy mają pijących tatusiów proponuję współczuć zamiast ich piętnować. Podobnie jak ubogim czy głodnym. Naśmiewanie się z tego to też oznaka ubóstwa – umysłowego proszę autora.

    7) Proponuję nie mylić blokersów z pseudokibicami – czasem z kolegami stoimy chwilę przed klatką ubrani w dresy zanim pójdziemy grać w nogę lub kosza. Kilku nawet ma dredy.
    Nie wiem czy za to powinno się nas pozamykać

    8) Jest gorsza grupa którą należałoby wyizolować ze społeczeństwa – to niedojdy które znają życie tylko z internetu bo boją się konfrontacji z rzeczywistością i nie wychodzą z domu. Z reguły mają trądzik i po 6 GB fajnych dziewczyn. Są też mistrzami ciętej riposty – tylko na necie niestety.

    Skończyłem dwa kierunki studiów, znam 2 języki obce, pracuję w dobrze prosperującej firmie i dalej będę mieszkał w bloku w którym się wychowałem. Nie życzę sobie żeby jakiś sfrustrowany gnój swoim tendencyjnym artykułem stawiał mnie na jednej półce z gównażerią która z blokami ma tyle wspólnego co ja z Afryką (czyli nic).

    Jeśli chciałeś błysnąć na wykopie kolego raczej marna próba. Nie pisz więcej tylko wyjdź na dwór i korzystaj z lata. Będzie z tego więcej pożytku.

    Pozdr.

  3. ja bym wyciagnał średnią z artykułu i komentarza Olsena, jasne ze to sa ludzie, tylko jak sie kims zainteresują to już nie bardzo chce sie tak myśleć

  4. Kolego Olsen jesteś świetnym przykładem na to, że nie ważne co skończyłeś i ile osiągnąłeś, a ważne jest to jakie masz pochodzenie.

    Ty widać jesteś typowymi wykształciuchem (pierwsze pokolenie w rodzinie które uzyskało dyplom uczelni wyższej) i dlatego podkreślasz znajomość języków, wykształcenie chcąc usprawiedliwiać patologię, która jest Ci bardzo bliska. Tak gdzieś dopiero twoi wnukowie będą myśleć jak my pod warunkiem, że nie zalejesz im głowy tym gównem które tutaj próbowałeś ludziom wciskać. Ale obrałeś dobry kierunek tak trzymaj!! Za kilka pokoleń powinniście być na poziomie.

  5. A moim zdaniem artykuł jest dobry i trafnie oddaje opisane zjawisko. Określenie „blokers” obecnie nie szufladkuje wcale ludzi pod kątem miejsca zamieszkania. Pierwotnie opisywane zjawisko zaobserwowano na osiedlach bloków, stąd nazwa „blokers” przylgnęła do wszystkich przedstawicieli tego stylu życia. Ja również pochodzę z blokowiska i bynajmniej nie poczułam się urażona artykułem. Teraz mieszkam w kamienicy na przedmieściach i obserwuję niestety i tutaj obecność męskich grup młodzieżowych o zachowaniach „blokerskich”. Myślę, że autorowi nie chodziło o szufladkowanie ludzi na podstawie miejsca zamieszkania, tylko o ukazanie pewnego zjawiska społecznego.

  6. „pewnego zjawiska społecznego” a przez kogo to wszystko? Przez takich pacanow ktorzy mysla, ze sa nie wiadomo jak inteligentni, zorganizowani itd. Skoro jestes taki zajebisty, bystry i zaradny to dlaczego jeszcze nie bierzesz sie za naprawianie spoleczenstwa? Potrafisz tylko wytykac paluchem, a zareagowac juz nie. I chyba autor komentarza musial dostac solidne wjeby od ktoregos z nich, bo ma jakis uraz i kompleksy. I pewnie w dodatku cieply jestes, wiec co tu duzo mowic.

  7. prawda, tendencyjny artykuł szkalujących tych prawych z zasadami (nie to co autor i reszta) oczywiscię zdarzają sie ćpuny i inne gady okradający babcie ale oni nie mają życia wśród blokersów jeśli prawda wyjdzie na jaw co innego u takich lalusiach otepionych aspartamem jak autor

  8. Kolo – ksywka wielu blokersów 🙂

    Szanowny Kolo, ty lub twoi rodzice byli dziećmi wykształciuchów, a może nawet gorzej (oczywiście w ich mniemaniu) wieśniaków przybyłych do miasta, wykorzenionych ludzi, którzy wstydzili się swojego środowiska i dlatego teraz tyle w tobie chamstwa i słomianego savoir vivre’u. Dla mnie Olsen to po prostu przyzwoity człowiek, a jak mawiała moja mama: „nie wiesz jak się zachować, to zachowuj się przyzwoicie” – pod warunkiem wszakże, że znasz znaczenie tego słowa…

  9. Nie ważne jest pochodzenie czy wykształcenie, ludzie są różni nie standaryzujcie ich. Bywa, że lekarz potrafi zachować się nie lepiej gdy się bawi na tak zwanej kurwokonferencji uwieszony na dwóch prostytutkach. pozd.

  10. Zgadzam się blokersi są w każdym mieście i na pewno nie są czymś odrębnym. Podobne albo nawet i takie same problemy mogą być z ludźmi z kamienic, domów jednorodzinnych czy wszystkich innych miejsc zamieszkania. Warto jednak pamiętać, że ten artykuł to

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *