Tomasz Mann napisał sagę pt. „Buddenbrookowie”, której podtytuł nadał „Dzieje upadku rodziny”. „Buddenbrookowie” to historia pięknego wzlotu burżuazyjnej rodziny, zdobycia majątku, wielkiego znaczenia i jej powolny upadek, z pięknej rodziny zostały same kobiety i to stare bez szans na odnowienie rodu. Jest takie piękne, stare powiedzenie: Panta rei – wszystko płynie. W świecie realnym wszystko jest zmienne: jest wiosna i zima; jest życie i śmierć. wszystko się zaczyna i kończy. Także w dziejach człowieka, w dziejach rodziny życie się rodzi i powoli zmierza w nicość. Taka kolej rzeczy jest nieunikniona. Byłeś wielki, na koniec stajesz się prochem i… niczym. Co po nas zostanie? Bo jesteśmy nieśmiertelni, kiedy pozostajemy w pamięci pokoleń. Obyśmy pozostali…
O takim zmierzchu Bogów, czyli dzieje powolnego upadku Wielkiej Rodziny opowiada polski film pt. „Simona”. Panta rei…
Film „Simona” opowiada o Simonie Kossak, potomkini wielkiego rodu Kossaków, wnuczce Wojciecha Kossaka i córce Jerzego Kossaka. O Simonie Kossak opowiadają jej ukochana siostrzenica, znajomi, przyjaciele i sąsiedzi z Dziedzinki. Film zaczyna się jak ukochana siostrzenica Simony, Ida, córka jej ukochanej siostrzenicy przyjeżdża do Puszczy Białowieskiej i jedzie do Dziedzinki, by uporządkować rzeczy po zmarłej ciotecznej babce. W leśniczówce Ida przegląda album rodzinny Kossaków, a potem jej matka wspomina Simonę. Po śmierci pierwszej żony Jerzy Kossak ożenił się po raz drugi. Jego druga żona za cel postawiła sobie urodzenie syna i przedłużenie słynnego rodu Kossaków. Niestety, urodziły się dwie córki: ukochana – budząca nadzieje piękna, utalentowana malarka Gloria i nieudana, brzydka z rozczepieniem wargi Simona. Gloria była utalentowaną malarką, ale zmarnowała swój talent, była alkoholiczką i wszystkie pamiątki co odziedziczyła po Kossakach wynosiła na wódkę. Simona trzy razy umarła. Pierwszy raz: Gloria miała narzeczonego z tzw. dobrej szlacheckiej rodziny, założyli się o skrzynkę wódki, że on uwiedzie Simonę Romans trwał dziewięć miesięcy, lowelas oświadczył się i doszło do upojnej nocy, a wtedy Simona wróciła z uczelni na Kossakówkę i zastała w domu imprezę. Narzeczony zmusił ją do przyznania się, że spędzili ze sobą noc i powiedział do Glorii : Wygrałem. Wtedy Simona zerwała z rodziną i wyjechała do Białowieży, zamieszkała w leśniczówce w Dziedzince i zajęła się ratowaniem rannych zwierząt. W Dziedzince było zawsze pełno zwierząt. Był kruk, dzik, dwa uratowane łosie, pepsi i cola. Simona zajęła się ratowaniem Puszczy Białowieskiej przed zrobieniem z niej lasu gospodarczego. Drugi raz Simona umarła, kiedy umierająca na raka matka wydziedziczyła ją za namową siostry. Trzeci raz umarła, kiedy ukochanej siostrzenicy urodził się wreszcie tak wyczekiwany syn – kolejny Kossak i po szczepieniu został głęboko upośledzony. Simona miała żal do siostrzenicy i wydziedziczyła ją. Swoją spadkobierczynią uczyniła swoją ukochaną cioteczną siostrzenicę Idę. Ostatnia scena filmu to na ganku Dziedzinki stoi Ida i wspomina, obok widać film jak jak w dzieciństwie bawi się z ukochaną ciotką. Ida płacze. A potem Ida wyjeżdża i pokazane są zdjęcia zamkniętej na kłódkę Dziedzinki. Koniec.
Film „Simona” to film dokumentalny, ale bardzo dobry i ciekawy film dokumentalny. Z zainteresowaniem się go ogląda jak film fabularny. Ja na nim byłam dwa razy. To nie jest film o Kossakach, to film o Simonie Kossak, a raczej nie o jej smutnym życiu na rodzinnej Kossakówce w Krakowie, a raczej o jej… życiowej pasji. O zaszyciu się w głuszy i samotni w Białowieży i jej współżyciu z przyrodą. Film zawiera sielankową akcję życia w Puszczy Białowieskiej. Mamy dowcipnie pokazanego oswojonego kruka – łobuza, uratowanego przez Simonę. Mamy anegdoty o dziku Simony. Wszystko to jest ilustrowane pięknymi, plastycznymi zdjęciami zwierząt żyjących w Puszczy Białowieskiej i pięknych drzew, pięknej, dzikiej puszczy. Jednym słowem sielanka. Ale to tylko pozory. W cieniu sielankowego życia w Puszczy Białowieskiej widzimy tragedię upadku słynnego rodu Kossaków. Są zdjęcia przedwojenne rodziny z Wojciechem, słynną Lilką i Madzią Samozwaniec, a potem kontrast: Gloria Kossak przepijająca pamiątki z Kossakówki. Wszystkie piękne sceny są przeplatane zdjęciami współczesnej Kossakówki – zrujnowanej niegdyś wspaniałej siedziby sławnego rodu, niszczejącej, ogołoconej z pamiątek, chylącej się ku upadkowi, samotnej, która wszystkim jest obojętna. I widzimy upadek wspaniałego rodu: zostały same kobiety i jeden mężczyzna niepełnosprawny umysłowo. Po wojnie wspaniały ród Kossaków chylił się ku upadkowi. Jerzy z malarstwa zrobił… fabrykę obrazów. Tradycję rodziny kontynuowała jeszcze Magdalena Samozwaniec, ale to już nie była ta Madzia sprzed wojny ciesząca się radością życia i wyznająca epikureizm. Podczas wojny przeżyła śmierć ukochanego Tatki, Mamidła, potem zmarła ukochana Lilka. Madzia już nie była tą samą Madzią. Pisała nadal bardzo śmieszne teksty satyryczne, żartowała w towarzystwie, ale wewnętrznie była jakaś wypalona. Ostatnią z wielkich Kossaków była Simona, zmarła bezpotomnie. Zostały same kobiety. Rodzinę Kossaków spotkał los Buddenbrooków Tomasza Manna. Film „Simona” opisuje dzieje upadku rodu Kossaków. Czy się odrodzi?
Każdy z nas marzy, by jego rodzina była wielka i przetrwała wszystkie zawieruchy historyczne, po wieki. Niestety, ród wielkich Kossaków to nie jedyny ród, który upadł w Polsce po II Wojnie Światowej. Upadły i sławne, wielkie rodziny i te małe, znane tylko nam w rodzinie. Z wiadomych przyczyn wielu naszych przodków podczas rewolucji 1945r. musiało się wyrzec swoich rodowych nazwisk i przybrać nazwiska plebejskie, często zapożyczone z kartotek z przytułków dla ubogich. Ludzie ze sfer ziemiańskich i z przedwojennej inteligencji po wojnie wżeniali się w robotnicze i chłopskie rodziny, najczęściej należące do PZPR, by poprawić sobie życiorys. Czy dzisiaj mamy wielkie sławne rody?
Rok 1990r i przemiany demokratyczno – ustrojowe przyniosły powrót do wartości sprzed II Wojny Światowej, w tym do snobowania się na dawną arystokrację. Czy warto wracać do dawnego nazwiska? Myślę, że nie! Może nie nazywam się Poniatowska, a jakaś z zapożyczonego z przytułku dla ubogich nazwiskiem Zadworna, ale to moje nazwisko. Całe życie pracowałam na jego sławę i… jestem z niego dumna. Nie zmienię go, bo dziś jestem pod nim znana i to ono mnie opromienia. A słynne rody? Czy pod znanym nazwiskiem czy tym nowym słynny ród pozostanie słynny. Jest szansa na jego odbudowę. Wykorzystamy ją?
Prezes rządzącej partii w Polsce Jarosław Kaczyński postawił na rodzinę. Mówi, że rodzina to jest największa wartość narodu i należy o nią dbać i ją umacniać i propagować.
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia i najbardziej rodzinny dzień w roku – Wigilia. Ten czas jak żaden inny zmusza nas do rozważenia jaka jest kondycja rodziny. A… nie jest ona najlepsza. Jeden wojujący ateista na forum dyskusyjnym na Facebooku napisał, że na szczęście tradycja rodzinnych zjazdów na Boże Narodzenie i obżeranie się przy stole wigilijnym odchodzi do historii. I rzeczywiście, tylko starsze pokolenie kultywuje tradycje rodzinnych wigilii, to póki żyją rodzice celebruje się to najbardziej rodzinne święta. Młodzi już nie urządzają świąt. Na okres świąteczny do Nowego Roku robią sobie urlop i jadą na Wyspy Kanaryjskie. Wiele starszych rodziców spędza dziś samotne Wigilie. I to… do tego stopnia, że babcie w Wieczór Wigilijny dają się oszukać oszustom metodą na wnuczka, bo… od lat nie pamiętają głosu swojego wnuczka. Czy rodzina umiera?
Jesteśmy świadkiem pauperyzacji społeczeństw, zaniku wartości, umierania tradycji. A rodzina to tradycja. Umiera tradycja umiera rodzina. Nie pozwólmy na to!
Rodzina Kossaków się odradza! Moja koleżanka jest wnuczką Magdaleny Samozwaniec. Jej córka urodziła syna. Wojtuś to zdrowy, mądry chłopczyk. Nie dziedziczy nazwiska Kossak, nazwisko Kossak pewnie już umarło? ale może będzie miał wielki talent i… odrodzi wielkość rodu Kossaków. Dlatego rodzina nie umiera. Warto inwestować w rodzinę, bo rodzina to odrodzenie nas, to nasza przyszłość.
W tegoroczną Wigilię osiądźmy przy Stole Wigilijnym i zamyślmy się, czy nam nie umknęło coś ważnego. Nasza rodzina… Warto? Jeśli nie była sławna w historii, to my mamy szansę ją rozsławić. Dołożymy w to starań?
Jestem prawnikiem, psychologiem i dziennikarzem, w kolejności, w której napisałam. W dziennikarstwie piszę co mi w duszy gra, ale uważam by było to sensowne, miało treść i spełniało społeczną rolę.