Film "Prorok" o Kardynale Wyszyńskim - prymasie Polski

Żyję zgodnie z zasadami moralności czy… ” Róbta co chceta?

Zbliża się kolejna rocznica uchwalenia Stanu Wojennego. Ten czas jak co roku obliguje nas do zastanowienia się nad sensem naszego życia, nad wartościami, w jakich żyjemy i czy w naszym życiu wybraliśmy słuszne wartości. Kiedyś kiedy pracowałam w Zielonogórskiej Gazecie Nowej, napisałam reportaż, który zrobił wielką karierę i który w miejscowych kręgach intelektualnych był szeroko dyskutowany i wywoływał kontrowersje. Reportaż nosił tytuł: Okruchy tamtych dni, a czytelnikom spodobało się zwłaszcza jego motto, które wymyśliłam. Brzmi ono: ” Nie o każdym z nas będą uczyć się w szkole, ale każdy z nas tworzył historię, swoim anonimowym życiem wypełniał jej karty.” I Tak jest z historią Stanu Wojennego. Są wielcy bohaterowie, którzy przy Okrągłym Stole tworzyli podwaliny demokratycznej Polski i którzy dziś zbierają laury i chwałę społeczeństwa i są mali – anonimowi bohaterowie, którzy nie doczekali się za swoje bohaterstwo gratyfikacji i o których dziś nawet nikt nie słyszał. Ale i im, a może zwłaszcza im należą się okruchy chwały.

O takich bohaterach, wielkim i znanym kardynale i Prymasie Polski Stefanie Wyszyńskim i tych anonimowych opowiada film Michała Kondrata ” Prorok”.

Film zaczyna się w 1953r. brutalnym przesłuchaniem przez Urząd Bezpieczeństwa księdza. Później się dowiadujemy, że to sekretarz Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego. Potem pojawiają się napisy, że 1945r w Polsce władzę przejęli komuniści i zaczęły się brutalne prześladowania opozycjonistów, represje dotknęły także księży katolickich, inwigilowany przez UB i szykanowany był także Prymas Polski Stefan Wyszyński. Pojawia się tytuł filmu „Prorok” – Prorok to kryptonim akcji Służby Bezpieczeństwa, jaka była prowadzona w PRL przez cały okres życia kardynała Stefana Wyszyńskiego. Akcja przenosi się do 1956r do Komańczy, gdzie w klasztorze internowany jest Stefan Wyszyński. W Polsce zmienia następuje odwilż po okresie stalinowskim, zmienia się władza, pierwszym sekretarzem PZPR zostaje Władysław Gomułka, a premierem rządu Józef Cyrankiewicz. Gomułka podejmuje decyzję o zwolnieniu Wyszyńskiego z internowania i daje mu na siedzibę Prymasa Polski pałac przy ulicy Miodowej w Warszawie. Wyszyński wyjeżdża z Komańczy i wraca do Warszawy. Gomułka, który nie nazywa Wyszyńskiego prymasem, a kierownikiem Episkopatu, nie jest jednak bezinteresowny, w zamian za uwolnienie i siedzibę oczekuje współpracy Episkopatu w komunistycznymi władzami. SB zakłada Wyszyńskiemu akta o kryptonimie prorok. otacza go donosicielami, inwigiluje go i podsłuchuje. Wyszyński wie o tym, ale nie daje się ugiąć, działa przede wszystkim dla dobra Kościoła Katolickiego w Polsce i społeczeństwa polskiego. Kiedy interes społeczeństwa wymaga, idzie na współpracę z rządem polskim, a kiedy trzeba wspiera opozycję nielegalną w Polsce. Jest przy tym skonfliktowany z władzami w Watykanie, które mają mu za złe współpracę z komunistami. Wyszyński zaczyna pracę nad organizacją Milenium Chrztu Polski. Zaprasza biskupów z zagranicy i papieża do Polski. Przy okazji zaproszeń na Milenium Wyszyński pisze słynny list biskupów polskich do biskupów niemieckich: Wybaczamy i prosimy o wybaczenie. Ten list rozwściecza Gomułkę, który zabrania papieżowi i zagranicznym biskupom przyjazdu do Polski na obchody milenijne. Jednocześnie podejmuje decyzję o państwowych obchodach rocznicy Chrztu Polski, które mają zaćmić te, które organizuje Wyszyński. 4 maja 1966r na Jasnej Górze w Częstochowie są uroczyste obchody Chrztu Polski, jest cały Episkopat, na honorowym miejscu zdjęcie papieża, na obchodach pełno ludzi. Kardynał Wyszyński zawierza Polskę Matce Boskiej Jasnogórskiej. Noszą Obraz po wsiach, ale dochodzi do przepychanki z milicją, która odbiera Obraz. 22 lipca 1966r. są obchody państwowe – wielka propagandowa defilada wojskowa. Wyszyński podejmuje decyzję, że… dalej będą nosić same ramy. Równolegle do wątku walki Wyszyńskiego z Gomułką toczy się wątek fikcyjny. Bohaterami są fikcyjni przyjaciele Wyszyńskiego: młode małżeństwo nauczycielka Madzia i jej mąż fotograf Janek oraz młoda dziewczyna z patologicznej rodziny Kazia. Madzia jako nauczycielka nienależąca do partii zostaje zwolniona z pracy. Małżeństwo spodziewa się długo oczekiwanego dziecka. Janek by polepszyć warunki życia rodzinie podejmuje współpracę z SB i fotografuje Wyszyńskiego. Wyszyński ratuje Kazię przed milicją, która zostaje złapana na kradzieży jabłek z głodu. Wyszyński się nią opiekuje. SB porywa Kazię, by zmusić ją do donoszenia na Wyszyńskiego. W samochodzie Kazia widzi, jak Janek wręcza zdjęcia funkcjonariuszom. Udaje się jej uciec, ale ją doganiają. Kazia znika, ale Wyszyński ją odnajduje w zakładzie poprawczym dla dziewcząt, używa swoich wpływów, by ją uwolnić. Jankowi rodzi się córka, zrywa współpracę z SB, ale w domu zastaje Kazię, która go rozpoznaje i mówi jego żonie, która odchodzi od Janka. Obie wyjeżdżają do Gdyni. Jest znamienny rok 1970. Janek ciężko przeżywa odejście żony, koresponduje z Kazią, która próbuje ułagodzić jego żonę, by mu wybaczyła. Janek zwierza kardynałowi Wyszyńskiemu, że chciał zapewnić lepsze życie swojej rodzinie i go fotografował dla SB. Wyszyński mu wybacza. Janek jedzie do Gdyni do żony, ale pojawia się w Gdańsku akurat w czasie zamieszek. Chce ratować Kazię i ginie z rąk milicji. W kraju zmienia się władza, Gomułka winny masakry w Gdańsku podaje się do dymisji. Pierwszym sekretarzem KC PZPR zostaje Edward Gierek, który idzie na współpracę z Kościołem Katolickim. Ostatnia scena to jak kardynał Wyszyński, Madzia i Kazia siedzą w ogrodzie pałacu prymasowskiego. Kazia nie może zapomnieć śmierci Janka i mówi: Jak ona ich nienawidzi i że się zemści. Wyszyński mówi, że zemsta jest zła i niemiła Bogu, zło trzeba dobrem zwyciężać. Ostania scena to 1978r: Słynne Habemus papam i pojawienie się w papieskim oknie Karola Wojtyły jako nowego papieża Jana Pawła II. Potem napisy informują, że kardynał Wyszyński zmarł w 1981r, był całe życie inwigilowany przez SB. Karol Wojtyła był dwadzieścia siedem lat papieżem i przyczynił się do upadku komunizmu. Koniec

Michał Kondrat jest mi znany z tego, że robi bardzo dobre filmy i już samo jego nazwisko spowodowało, że chętnie poszłam na ten film. I nie żałuję. Marek Kondrat słynie z tego, że robi filmy bardzo religijne. Jak sam mówił, przeżył w życiu ciężkie chwile, zawierzył swoje życie Chrystusowi Jagiewnickiemu i doznał od nie go łaski. Od tej pory wierzy gorąco i tworząc filmy religijne stara się odpłacić Bogu za doznane łaski. Do tej pory robił jednak filmy dokumentalne. Film Prorok to jego debiut fabularny i to debiut bardzo udany. Film Prorok to dramat sensacyjno – polityczny i zarazem film historyczny. Opowiada o biografii kardynała Stefana Wyszyńskiego i choć jest także wątek fikcyjny i fikcyjni bohaterowie film jest ściśle oparty na realiach historycznych siermiężnego PRL lat sześćdziesiątych, czyli czasów Gomułki. Wątek fikcyjny jest bardzo dobrze wpleciony w sceny historyczne i bardzo dobrze podkreśla prawdziwe sceny. Jest potrzebny, bo ubarwia akcję, nie jest to suchy i nudny film biograficzny. Film jest skupiony na pojedynku Wyszyńskiego z Gomułką, to praktycznie piękny popis aktorski gry dwóch aktorów, grającego Wyszyńskiego i Gomułkę. Walka Wyszyńskiego z Gomułką to walka… Dobra ze Złem, walka Boga z Szatanem, Boga , którego utożsamia Wyszyński i Szatana, którego symbolem jest Gomułka i komunizm. Nawet kryptonim akcji SB przeciw Wyszyńskiemu nazywa go przewrotnie Prorok i taki też jest tytuł filmu. Akcja prorok to autentyczna akcja przeciw Wyszyńskiemu, a film jest oparty na dokumentach z tej teczki i… Kondrat zrobił to dobrze.Nazwą Prorok SB próbowało spostponować Wyszyńskiego i udowodnić, że robi z siebie proroka i porównuje do Boga. Film pokazuje, że to się nie udało. Wyszyński był zawsze bardzo religijny. Film jest bardzo religijny i Wyszyński się cały czas modli. Piękne są symboliczne sceny: ostatnia, kiedy Wyszyński mówi Kazi, że zło trzeba dobrem zwyciężać, a potem jest pokazany nowy papież Jan Paweł II. Piękna symboliczna scena, kiedy milicja rekwiruje Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej i ludzie idą dalej niosąc same ramy. Mnie to wzruszyło. Piękny przejaw zwycięstwa pobożności! Robi wrażenie także porównanie obchodów milenijnych na Jasnej Górze, tłum rozmodlonych ludzi z pompatycznymi obchodami państwowymi 22 lipca 1966r i defiladą wojskową, czyli propagandowym pokazem wojskowej siły. Tak to nie licowało z Rocznicą Chrztu Polski, czyli oddania państwa dobroci Boga. Jest jeszcze jedna ciekawa scena w filmie. Na początku w epizodzie pojawia się ksiądz Karol Wojtyła. Widzimy młodego człowieka w krótkich spodenkach, który przybywa do pałacu prymasa prosto z jakiegoś spływu kajakowego z młodzieżą i … sutannę ma w plecaku. Zakonnica mu mówi, że zanim wejdzie do Prymasa ma włożyć sutannę. Wojtyła dowiaduje się, że został mianowany biskupem pomocniczym w Krakowie. Wojtyła po tej scenie znika z filmu i pojawia się na końcu: w scenie autentycznej ogłoszenia wyboru papieża. Już jako papież Jan Paweł II. Obecność młodego Wojtyły w filmie to taki ukłon w kierunku niewątpliwej sympatii do Wojtyły autora filmy. Bo Wojtyła budzi naszą sympatię, choć dziś jest na niego nagonka, ateiści próbują go opluć przypisać mu co najgorsze pozbawić świętości. Nie wiem, jaka jest prawda i ile jest prawdy w zarzutach przeciwko Wojtyle. Wiem jednak, że jeśli to prawda, to sądzi go Bóg i… co najwyżej znajduje się jeszcze w Czyśćcu. Czy on jeden? Kto z was jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień! – Kto to powiedział? Takie jest przesłanie tego filmu! To film polecam każdemu, bo każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Kto lubi historię, to znajdzie ciekawie podaną historię PRL-u. Kto lubi przygodę, ten znajdzie ciekawy film sensacyjny, wręcz thriller sensacyjny. Kto oczekiwał filmu religijnego i szuka głębokiej wiary, znajdzie ją. Bo credo filmu to wiara i Dobro zwycięża. Polecam!!!

Moralność wg. definicji encyklopedycznej to ogół norm zgodnie , z którymi postępują ludzie, które zostały uznane przez większość społeczeństwa. Dla chrześcijan takimi zasadami są normy Dekalogu i Przykazanie Miłości dane przez Jezusa Chrystusa. Takie same normy jak te oparte na Dekalogu mają Muzułmanie i Żydzi. Ateiści i agnostycy nie uznają norm chrześcijańskich. Jedna wojująca ateistka na facebookowym forum twierdzi, że normy moralności w jakich żyje wynikają z jej jestestwa i są to ogólnoludzkie normy. No tak, ale ona nie wie, że te ogólnoludzkie normy jakie wytworzyło nasze dwutysiąclecie pochodzą od norm chrześcijańskich, a zapoczątkowały je normy Dekalogu. Te ogólnoludzkie normy moralności jak twierdzi ta ateistka to miłość, dobro i empatia wobec ludzi. Zgadzam się z tym, że to normy obowiązujące każdego, niezależnie jaki prezentuje światopogląd. Tylko że… upowszechniło je właśnie chrześcijaństwo. W czasach pogańskich życie ludzkie się nie liczyło, zabicie człowieka było sankcjonowane przez tzw. bóstwa. Składano krwawe ofiary z ludzi. Ludzie byli okrutni i trudno się było pośród nich dopatrzyć empatii wobec drugiego człowieka. O tzw. zasadach moralności w czasach pogańskich bardzo pięknie opowiada film „Apocalipto” Mela Gibsona. Za teoretykami oświecenie francuskiego, głównie twórcą prawa natury Jean Jacquesa Rouseau zwykło się uważać, że cywilizacja pozbawiła człowieka naturalności, upodliła człowieka i zrobiła z niego bestię – robota i że tylko powrót do życia z naturą uratuje człowieka i przywróci mu społeczeństwo. Oświeceniowi filozofowie zachwycali się ludami pierwotnymi, twierdząc że są nieskażeni cywilizacją, przez co są szczęśliwi i są dobrzy. I dzisiaj sztuka gloryfikuje życie pogańskie w zgodzie z naturą. O tym mówi choćby produkcja ” Avatar”. Tymczasem szczęśliwe życie z naturą to tylko pół prawdy. Dzicy ludzie z Afryki, Polinezji czy Indianie z Peru byli okrutni i byli często kanibalami. Starożytni Majowie mieli wspaniałą kulturę. Co z tego, jak Hiszpanie, którzy przybyli do Ameryki zobaczyli te piękne świątynie ociekające krwią i ludzi pozamykanych w klatkach przeznaczonych na rzeż. Wyobraźcie sobie, jakie to na nich wywołało wrażenie, choć przecież Hiszpanie też byli okrutni! A zatem problem wg. jakich norm moralnych żyć: Dekalogu czy bliżej nie zdefiniowanych ateistycznych, jest ciągle otwarty.

Napisałam na forum dyskusyjnym, że wierzący żyją wg. norm dekalogu, a wg. jakich norm żyją ateiści. To jedną dyskutantkę tak drażniło, że mnie obraziła pisząc, że wy żyjecie wg. norm ustalonych przez Kościół Katolicki i do tego naruszacie te normy Dekalogu. Mnie to zdziwiło, bo szanuję ludzi o innych poglądach i myślałam, że ateistyczna dyskutantka zamiast mnie obrażać wyjaśni mi, jakie są te normy ateistyczne. Moja koleżanka twierdzi, że… ateistka się obraziła, bo… uderz w stół, a nożyce się odezwą! Wg. niej dyskutantka nie miała nic do powiedzenia, bo ateiści mają jedną zasadę… Róbta co chceta!

W świecie realnym jak i tym ze snów trwa bezustanna walka dobra ze Złem, walka Boga z Szatanem. Bóg ustanowił ludziom normy, by wg. nich żyli i odróżniali dobro i zło. Szatan jest wyśmienitym psychologiem. Wiedział i znał naturę ludzką i wiedział, czego ludziom potrzeba. Dał ludziom wolność i jedną zasadę: Róbcie co chcecie! Czy zatem ateiści są narzędziem Szatana?

Ja jestem daleka od takiego sądu. Wolność też jest dobrodziejstwem ludzkości i Bóg się cieszy, gdy człowiek czuje się wolny wewnętrznie. Ale wolność to nie wolność robienia tego, co ja uważam za słuszne dla mnie, bo przy takim rozumieniu już blisko do moralności Kalego: Dobry uczynek to jak Kali komuś ukraść krowy, zły jak ktoś Kalemu ukraść krowy. Dziś moralność Kalego widać bardzo dobrze na celach wojny na Ukrainie. Ukraińcy walczą o pokój, wolność i życie w szczęściu przez ludzkość, Czy walczą o słuszne wartości? No właśnie… Bóg jest z nimi???

Rating: 5.0/5. From 1 vote.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *